Wojna płci: My kontra jego eks. Czy i co powinnyśmy o nich wiedzieć?

Zaczynasz nowy związek, facet wydaje się super, ale gdzieś z tyłu głowy miota Ci się widmo jego eks? A może to on chciałby wiedzieć wszystko o Twoich byłych? Gdzie leży granica zdrowej ciekawości? Czy i o co pytać? Czy lepiej się ze wszystkiego wzajemnie wyspowiadać, czy lepiej coś jednak przemilczeć?

Przed Wami kolejny odcinek Wojny płci, robiony z Jankiem z bloga Stay Fly. Miłego!

wojna płci

 

Joanna Pachla: Poznajesz fajną dziewczynę. Z kategorii tych na całe życie, a nie tylko na seks. Chcesz wiedzieć, z iloma facetami wcześniej spała?

Jan Favre: Nie mam potrzeby o tym wiedzieć i też nie wiem, co miałaby mi dać taka informacja.

Joanna Pachla: Nie interesuje Cię kompletnie nic? To, z kim wcześniej się spotykała, jacy byli, dlaczego z nimi była? Kobiety zwykle chcą wiedzieć takie rzeczy. Z czystej ciekawości chociażby.

Jan Favre: Nie interesują mnie moi poprzednicy i nie wiem, czemu miałbym chcieć coś o nich wiedzieć. Żeby się porównywać? To nie prowadzi do niczego dobrego. W zasadzie jedyna rzecz, która mnie interesuje w byłych związkach mojej obecnej partnerki, to czemu się skończyły.

Joanna Pachla: Właśnie to jest to, o czym chciałam z Tobą porozmawiać. Czy i co powinniśmy wiedzieć o poprzednich związkach naszych obecnych partnerów? Bo szkół jest kilka. Albo podchodzisz do nowego związku jak do czystej karty i nie chcesz wiedzieć nic o byłych. Albo, przeciwnie, chcesz wiedzieć wszystko. Albo też zdrowo to wypośrodkowujesz. Potrzymajmy się może środka, co?

Moim zdaniem taka ciekawość nie musi prowadzić do porównywania się. Czasami chcesz po prostu wiedzieć, z kim się wiążesz. Jaką ma przeszłość i co doprowadziło go do miejsca, w którym dzisiaj jest.

Jan Favre: Ale to jest trochę co innego. Czym innym jest pytanie poglądowe jak wyglądały Twoje poprzednie związki i czemu się kończyły, a czym innym jest prześwietlanie byłych.

Przykładowo, czy innym jest dowiedzenie się „byłam w dwóch poważnych związkach, pierwszy skończył się, bo po okresie nastoletnim weszliśmy w dorosłość i okazało się, że mamy inne pomysły na życie i priorytety, a drugi dlatego, że mnie zdradził, czego nie toleruję”, a czym innym wypytywanie konkretnie o byłych facetów, jacy byli, co robili, czy woleli slipy czy bokserki, jak często płakali po seksie i iloma warstwami papieru się podcierali.

Joanna Pachla: Płakałeś kiedyś po seksie?

Jan Favre: Po dobrym zawsze, a Ty nie?

Joanna Pachla: Musiałabym nie rozstawać się z paczką chusteczek.

Ale wracając do tematu – nigdzie nie mówiłam o prześwietlaniu. Raczej staram się wychwycić granicę tego, co powinniśmy wiedzieć i o co pytać. Slipki nie mają nic do tego. Spowiadanie się z liczby partnerów też nie. No chyba, że była zawrotnie duża.

Gdzie zatem wyznaczyłbyś granice własnej intymności? Powiedziałbyś swojej dziewczynie wszystko, co tylko chciałaby wiedzieć?

Jan Favre: Gdyby zaczęła robić jakieś przesłuchanie detektywistyczne, to spytałbym ją o to, dlaczego tak to drąży. I czy na pewno chce to wiedzieć.

Joanna Pachla: Wiesz, drążyć może z kilku powodów. Tak, jak wspominałam wcześniej, może to robić ze zwykłej ciekawości. W końcu tamte kobiety były kiedyś częścią Twojego życia, w jakiś sposób Cię ukształtowały. Może też chcieć uniknąć ich błędów. Wiedzieć, co robić, aby nie podzielić ich losu i też zaraz nie stać się byłą. Albo być od nich lepsza.

Chociaż fakt, jak się człowiek za dużo na słucha, to może być o krok od frustracji. Po tym, jak usłyszałam od jednego z facetów, że jego poprzednia miała co prawda zajebiste ciało, ale była zbyt statyczna w łóżku, nie miałam zbyt wielkiej ochoty uprawiać z nim czegokolwiek poza dialogiem. A i to z dużą ilością przekleństw.

Jan Favre: Ze zwykłej ciekawości ludzie biorą też heroinę, liżą zamrażalnik od środka i wkładają patyk w szprychy w trakcie jazdy, tak więc rozumiem tendencję do zgłębienia zagadek wszechświata, ale nie zawsze jest ona dobra.

Co do unikania błędów wcześniejszych byłych i starania, by nie podzielić losu poprzedników, to przepraszam bardzo, ale to brzmi jak byś była na jakimś egzaminie i za wszelką cenę chciała go zdać. Nie wyobrażam sobie, że jestem z kimś i się zastanawiam, co mam w sobie zmienić, żebym przypadkiem nie został odrzucony jak ci przede mną. Albo partnerka jest ze mną, bo się mną jara, akceptując jednocześnie moje wady, albo to jakiś toksyczny układ, w którym ja muszę doskakiwać do nie wiadomo gdzie zawieszonej poprzeczki.

Joanna Pachla: Ale to właśnie może zadziałać jak świetny sygnał ostrzegawczy! Jeśli spotykasz się z laską, która mówi Ci, że rzuciła poprzedniego faceta, bo nie chciał mieć dziecka, a ona chce teraz, już, to przynajmniej wiesz, że masz od razu uciekać.

Jan Favre: Dokładnie o to mi chodziło, gdy mówiłem na początku naszej rozmowy, że w zasadzie jedyne co chciałbym wiedzieć, to dlaczego jej poprzednie związki się kończyły. Bo jeśli, tak jak mówisz, jedna ze stron nie chciała brać ślubu albo mieć dziecka, a Ty chcesz, to wiesz, że nic tu po Tobie.

Joanna Pachla: No i to pokazuje, że czasem lepiej włożyć patyk w szprychy prędzej niż później. Jedna ze znajomych mi dziewczyn była z facetem kilka lat w związku – oboje dobijali wtedy trzydziestki, więc ona była pewna, że on jej się zaraz oświadczy. I po kolejnych walentynkach czy jakimś wyjeździe bez pierścionka ona wypaliła mu wprost, że na co on jeszcze czeka. Okazało się, że to ona czekała. Na darmo. Bo on wcale nie zamierza się żenić, tylko zapomniał wspomnieć. Wiesz, ona nie pytała, on nie powiedział – no i kto jest winny?

Jan Favre: Ten, kto ma gorszego adwokata.

Ale wróćmy do tego, o czym rozmawialiśmy wcześniej, bo jakoś ten wątek umknął: co to znaczy „zawrotnie duża liczba partnerów” i czemu chcesz ją znać, jeśli taka jest?

Joanna Pachla: Pewnie dla każdego znaczy ona co innego. Dla pokolenia naszych rodziców dużo to pewnie więcej niż jeden partner przez całe życie. Dla naszego trudno nawet o jakiekolwiek widełki. Dla mnie dużo to – powiedzmy – już więcej niż 10.

A czemu chcę ją znać? Bo nie chciałabym iść do łóżka jako nr 998. I wcale nie dlatego, że kojarzy mi się ze strażą pożarną. To raczej kwestia higieny. Pojmowanej zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Dla mnie łóżko to nie fabryka, tu się nie działa na akord.

Jan Favre: Co do kwestii higieny, czy raczej zdrowia, to tu się zgodzę, że oczywiście wraz ze wzrostem partnerów wzrasta ryzyko złapania choroby przenoszonej drogą płciową, tyle, że to totolotek i również może się to zdarzyć, gdy trafisz na partnera, który przed Tobą spał tylko z 5 kobietami.

Jednak to zabrzmiało nieco negatywnie, jakby ktoś z długą historią łóżkową był gorszy, a z mojej perspektywy jest zupełnie inaczej. Jeśli mężczyzna miał więcej dziewczyn pod kołdrą niż roboczych dni jest w kwartale, a mimo to jest z Tobą w stałym związku, to po pierwsze, masz świadomość, że musisz być naprawdę zajebista, skoro mając takie doświadczenie i porównanie wybrał Ciebie, a po drugie, większą pewność, że nie będzie ciągnąć go na boki, bo już się wyszumiał. Czego czasem nie można powiedzieć o facetach, którzy mieli 2-3 partnerki i dopiero w zagrożeniu widma ślubu orientują się, że jeszcze jedli chleb z niewielu pieców. I chcą to nadrobić.

Joanna Pachla: Chyba nie do końca mnie to przekonuje. Rozumiem Twój punkt widzenia, ale seks to nie sport, a traktujesz go teraz trochę jak wyścigi. Doświadczenie jest super i wiadomo, że lepiej je mieć niż nie, ale można też nabywać je wspólnie. Gdyby podszedł do mnie teraz Charlie Sheen, to jego doświadczenie raczej by mi nie zaimponowało. A przecież nie sposób mu go odmówić.

Jan Favre: Ale tu nie chodzi o imponowanie doświadczeniem i licytowanie, kto więcej literatury tantrycznej przerobił w postaci ćwiczeń praktycznych, tylko o to, że jeśli już rozpatrujemy, czy bogata historia łóżkowa ma być oceniana negatywnie, czy pozytywnie, to raczej jest to plus.

Joanna Pachla: „Bogata historia łóżkowa oceniana na plus” to dla mnie połamanie przy seksie kilku łóżek z Ikei. Najlepiej z jednym partnerem.

fot. Paloma Aviles/pexels.com

Subscribe
Powiadom o
guest
24 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Magdalena Śpiewak

Jestem całkopwicie po stronie Janka. Ogólnie: mniej wiesz, lepiej śpisz i tej zasady się trzymam. Druga sprawa, że ja nie lubię jak mi ktoś grzebie w przeszłosci, bo ja nikomu tego nie robię. Ilośc partnerów seksualnych jest moją sprawą. Boisz się chorób? Mogę się przebadać dla pewności, bo tak jak napisał Janek, można mieć 3 partnerów i coś złapać, a można mieć i 300 i być zdrowym. Często jest też tak, ze ludzi epytaja, a nie sa gotowi na odpiowiedź. Ja znaim o coś spytam, to zastanawiam się czy jestem gotowa usłyszęć najbrutalniejszą prawdę. Ludzie pytaja, a póxniej mają pretensję… Czytaj więcej »

Magdalena Śpiewak

Jesli chodzi o ilość partnerek seksualnych, to nie pożałuję niewiedzy. Mnie to kompletnie nie interesuje z kim, w jakiej ilości w jakich pzoycjach spał przede mną mój mąż. Nic mi ta wiedza nie da.

Aleksandra Muszyńska

To chyba zależy, o czym rozmawiamy i jaki kaliber przewiny wchodzi w rachubę. Jeśli choroba – to chyba wiadomo, że ma cholerny obowiązek powiadomić o tym partnera. Ale jeśli tylko ilość zaliczonych sztuk – to obeszłoby się chyba bez takiej wiedzy.

Bratzacieszyciela

Tak w kwestii formalnej:
'Jan Favre: Nie mam potrzeby o tym widzieć i też nie wiem, co miałaby mi dać taka informacja’ – WIEDZIEC
'Co do unikania błędów wcześniejszych
byłych i starania, by nie podzielić losu poprzedników, to przepraszam
bardzo, ale to brzmi jak byś była na jakimś egzaminie i za wszelką cenę
chciała go zdać. ’ JAKBYS razem
Bo tak jak jest troche zgrzyta, a dyskusja ciekawa….
.

Bratzacieszyciela

ja tam jestem spokojny. Dzieki, to co, kasujemy komentarz?

Dot

Ja jej nawet nie zauważyłam :D Inni pewnie też nie, więc nie przejmujcie się ;))

Aleksandra Muszyńska

Gdyby mój facet przed zaangażowaniem się w związek ze mną musiałby wyprowadzić się ze średniej wielkości miasta, żeby nie natykać się na każdym roku na laskę którą kiedyś bzyknął, to raczej nie cieszyłabym się, że „ojej, został ze mną, a miał już wszystkie formy i kolory świata w łóżku, na pewno mnie kocha”. Raczej bym się niepokoiła, że za dwa dni stwierdzi, że może jednak stały związek nie jest jeszcze dla niego i chyba ma gdzieś numer do tej rudej z dużym bufetem, którą poznał w czerwcu, ale ona wyjechała na praktyki do Juraty i nie zdążył jej skonsumować. Albo… Czytaj więcej »

ka

wychodzi więc na to, że liczba zawsze będzie jedynie liczbą. ja zawsze myślę, że za każdą kobietą kryje się jakaś historia i tak samo jest w przypadku, gdy tych kobiet są dziesiątki – to też coś zawsze znaczy. czasem jeden wieczór z jakimś dobrym alkoholem w ręku, który uaktywni bezbronny poziom szczerości i pozwoli ci poznać to, co on myśli na ten temat, jakie jest jego podejście i czemu to wszystko przybrało taki obrót spraw, a nie inny, wystarczy, by zrozumieć, zaakceptować i.. olać tą przeszłość, a zacząć tworzyć coś fajniejszego teraz.

Aleksandra Muszyńska

Jak dla mnie – to chyba nawet trochę gorzej, że przy znajomości bądź też nawet jednorazowej przygodzie z każdą dziewczyną angażował się tak bardzo. To już trąci delikatnym „Och, Karol” – on też je wszystkie tak bardzo kochał, że ho, ho.
Może i jestem pruderyjna, ale dla mnie duża liczba przerobionych kobiet, czy to z zaangażowaniem się czy bez, zawsze wskazuje na coś niepokojącego w osobowości.

ka

w takim razie ja pruderyjna jestem na pewno, bo dla mnie niepokojąca jest zawsze zbyt mała ilość kobiet ;-)