Dlaczego blogerzy usuwają Wasze komentarze? Bo… mogą?

Dlaczego blogerzy bawią się w usuwanie komentarzy? Czy to zamach na wolność słowa, czy jednak przykra konieczność? Nie chcę się wypowiadać za wszystkich, bo gdzieś pewnie istnieją sobie blogerzy, dla których usuwanie komentarzy i blokowanie ich autorów jest rozrywką ambitniejszą niż układanie pasjansa. Natomiast doświadczenie moje i moich znajomych pokazuje, że na coś takiego trzeba sobie zasłużyć. Dlatego dziś przed Wami 12 prawdopodobnych powodów, dla których Wasze komentarze znikają z sieci. I spróbujcie się proszę nie oburzać, tylko zrozumieć, dlaczego blogerzy to robią.

I weźcie pod uwagę, że hejt nigdy się nie miał tak dobrze, jak dzisiaj. Niestety – to, co Wy nazywacie konstruktywną krytyką, ma z nią czasem tyle wspólnego, co zamek z bajki i zamek błyskawiczny.

A zatem – dziś bez obrażania, za to z mocnym postanowieniem zrozumienia drugiej strony. Bo tak, jak Wy nie zgadzacie się na usuwanie komentarzy, tak blogerzy zwyczajnie nie zgadzają się, by ich źle traktowano. Szacunek za szacunek, normalna sprawa ;-)


DLACZEGO BLOGERZY USUWAJĄ KOMENTARZE?


1. BO BLOG TO ICH DRUGI DOM

Wyobraźcie sobie taką sytuację: organizujecie przyjęcie, więc sprzątacie dom, przystrajacie go, godzinami pieczecie i gotujecie, w końcu schodzi się tłum ludzi, a jeden z nich postanawia zrobić kupę na środku Waszego salonu. Co robicie? Bo ja bym go nie tylko wyprosiła, ale też dała mu dożywotni zakaz przekraczania progu swojego domu. Albo dajmy spokój tej kupie, niech po prostu powie Wam przy wszystkich, że jesteście głupi. Ewentualnie, że co za kretyn dobrał takie tapety do mebli. Albo niech nawet powie Wam to na osobności! Co robicie? Bo ja przypominam, że na tym świecie są miliony ludzi i każdy ma prawo sam decydować, z kim chce, a z kim nie chce się więcej zadawać.


2. BO BLOG TO ICH WIZYTÓWKA

Mamy 2019 rok. Dawno minęły już czasy, w których blogi robiły za internetowe pamiętniczki, których autorki czytały wyłącznie koleżanki ze szkolnej ławki. Dzisiaj blogi to już konkretne biznesy. To realne pieniądze, a bycie blogerem od dawna jest już całkiem normalnym zawodem. Dlatego bloger zwyczajnie nie może sobie pozwolić na afery, oskarżenia czy jatki – ani na swoim blogu, ani w swoich mediach społecznościowych. Nie tylko dlatego, że to nic miłego, ani nawet nie dlatego, że widzą to inni czytelnicy. Ale również dlatego, że widzą to marki, klienci i pracownicy agencji. Pomyśl sam: chciałbyś, żeby ktoś Ci obrabiał tyłek przed Twoim szefem? Bo ja nie.


3. BO TO ONI ZA TO PŁACĄ, NIE WY

Nie wiem, czy wiecie, ile kosztuje utrzymanie bloga. Hosting, szablon – to są naprawdę drobnostki. Prawdziwa fortuna to czas, jaki bloger inwestuje w to, aby blog wyglądał tak, jak wygląda. I wierzcie mi, że napisanie tekstu zajmuje akurat najmniej czasu. Odpisywanie na maile, komentarze, wiadomości prywatne, sesje zdjęciowe, obróbka zdjęć, przygotowywanie ofert – to wszystko są rzeczy, których z zewnątrz nie widać, a które pochłaniają mnóstwo czasu. A czas to pieniądz, proste. Poza tym hostingi, fotografów, korektorów czy grafików opłacamy z własnych pieniędzy. Nie płacicie za to Wy, na to nie idą Wasze podatki. Płacimy za to wyłącznie my – blogerzy.


4. BO USUWANIE KOMENTARZY NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z WOLNOŚCIĄ SŁOWA

O, jak ja lubię te pełne gróźb i histerii hasła, że bloger, który usuwa komentarze, dopuszcza się zamachu na wolność słowa. Wiecie, ile to ma wspólnego z prawdą? Tyle, co najnowsza płyta Beyonce z płytą chodnikową. Póki co, w tym kraju nie obowiązuje nakaz wysłuchiwania wszystkiego i wszystkich. Jak dzwoni babka z infolinii i zaprasza Cię na bezpłatny pokaz garnków, to też się pewnie rozłączasz. Kiedy ktoś drze japę pod Twoim blokiem, to zamykasz okno. A kiedy nie chce Ci się wysłuchiwać litanii chorób sąsiadki, to mówisz, że przepraszasz, ale zostawiłeś jajka na gazie. Tak samo z internetowymi maruderami. Nie chcę, nie słucham – proste.


5. BO NIKT NIE LUBI, JAK SIĘ GO OBRAŻA

Nie wiem, w którym słowniku „bloger” definiowany jest jako chłopiec do bicia, ale odnoszę nieodparte wrażenie, że wiele osób wchodzi na blogi tylko po to, żeby się z autorem nie zgodzić. Nieważne, jak i o czym napisze – zawsze znajdzie się jakiś troll, który będzie na nie. I oczywiście nie powie tego w grzeczny, wyważony sposób, tylko tak, żeby obrazić blogera, jego rodzinę, sąsiada oraz rodzinę sąsiada do trzech pokoleń wstecz. Kochani, nie tędy droga. Jeśli kogoś obrażacie – nieważne, czy blogera, czy innych komentujących – to nie dziwcie się, że dostajecie bana. Za chamstwo się ludzi wyprasza – czy to z domu, czy z kina, czy z bloga.


6. BO NIKT NIE LUBI, JAK SIĘ MU SPRAWIA PRZYKROŚĆ

Słuchaj, uwielbiam Cię czytać, ale czy nie myślałaś o zoperowaniu tego wielkiego nosa? Masz ładną buzię, a on jest paskudny, aż ciężko na Ciebie patrzeć :( – miłe, nie? Jak parasol w dupie. A komentarze w podobnym tonie dostałam co najmniej trzy. Ba, kiedyś przeczytałam nawet, że wstydziłabym się pokazywać twarz, mając takiego zeza – chociaż było to PRZED opublikowaniem na blogu mojego choćby jednego zdjęcia! Zastanówcie się: chcielibyście coś takiego o sobie przeczytać? Nie ma wulgaryzmów, nos faktycznie duży (znaczy się: krytyka jest merytoryczna!), to jakim prawem usuwam? Ano takim, że to żadna przyjemność czytać takie rzeczy. Proste.


7. BO PISZECIE RZECZY, KTÓRYCH NIE POWIEDZIELIBYŚCIE NA GŁOS

Zawsze przed opublikowaniem danego komentarza warto odpowiedzieć sobie na jedno proste pytanie: czy miałbym odwagę podejść do drugiego człowieka na ulicy i powiedzieć mu to prosto w twarz? I czy chciałbym, aby ktoś w taki sam sposób podszedł z czymś takim do mnie? Zapewniam, że nie. Dlatego jeśli też jesteś spod znaku „kozak w necie, frajer w świecie”, to sorry, ale nie mamy o czym rozmawiać. Idę o zakład, że nie zaczepiasz ludzi na chodniku mówiąc, że im z buzi śmierdzi. Albo że mają brzydkie buty. Albo głupie żony. Więc bądź tak miły i nie mów tego ludziom w internecie tylko dlatego, że przez ekran komputera nie mogą strzelić Ci za to twarz.


8. BO PISZECIE BZDURY

Szczepionki powodują autyzm! Patrzenie się na pociągi powoduje autyzm! Ziemia jest płaska, przecież inaczej kręciłoby nam się w głowie! A mój wujek to całe życie palił papierosy i nie dostał raka, więc raka płuc nie ma! – brzmi absurdalnie? No to pomyślcie, że my regularnie musimy takie bzdury czytać. Naprawdę, ludzie mają czasami takie poglądy i taką wiedzę o świecie, że z tym naprawdę nie ma sensu dyskutować. Można, ale po co?  Jest taki rodzaj upośledzenia, odporny na argumenty, że choćby człowiek podał 100 dowodów, popartych 1000 publikacji naukowych, to tamtego i tak nie przekona. Szkoda więc czasu, szkoda energii, szkoda też cierpliwości. A usuwanie komentarzy to najlepsza droga.


9. BO ISTNIEJE COŚ TAKIEGO, JAK EFEKT KULI ŚNIEŻNEJ

Próbowaliście ulepić kiedyś kulkę ze śniegu i spuścić ją z górki, także pokrytej śniegiem? Jeśli tak, to na pewno zauważyliście, że ta kulka – spadając – obtacza się kolejnymi warstwami śniegu i zanim stoczy się na sam dół, robi się coraz większa i większa. Stąd nazwa procesu, znanego w socjologii czy ekonomii – efekt kuli śnieżnej polega po prostu na tym, że jakaś mała rzecz pociąga za sobą kolejne, stopniowo rozrastając się do ogromnych rozmiarów. Tak samo z negatywnymi komentarzami – wystarczy jeden, aby przyciągnąć kolejne i rozkręcić ogromną aferę, w której każdy zechce dołożyć do pieca. Dlatego to jak z pożarem – lepiej ugasić w zarodku.


10. BO PRZYCZEPIACIE SIĘ TEKSTÓW SPONSOROWANYCH

Może Was to zaskoczy, ale blogerzy zarabiają na blogach. Ba, część z nich właśnie z myślą o zarobkach te blogi zakładała! Jak na przykład ja. Nigdy tego nie ukrywałam i nie boję się otwarcie o tym mówić. Uważam, że każdemu za jego pracę należy się wynagrodzenie i mam nadzieję, że co do tego nikt tutaj nie ma wątpliwości. A posty sponsorowane to układ idealny: marka dostaje fajne miejsce, w którym może się zareklamować, bloger dostaje za tę reklamę pieniądze, a czytelnicy – regularne, fajne treści. Dlatego teksty w stylu „Sprzedałeś się!” albo „Lubiłam tego bloga, ale przestaję lubić, bo pojawiają się teksty sponsorowane” są zwyczajnie od czapy.


11. BO LINKUJECIE DO SIEBIE

Fajny profil, zapraszam do siebie! Super blog, przypadkiem też prowadzę, adres to kiziamizia.blogspot.com! Też kiedyś pisałam na podobny temat, zapraszam do komentowania i udostępniania! No kurczę, ludzie! To jest wiocha, tak się nie robi! To jest próba wybicia się na cudzych plecach, modna jak Internet Explorer. Tak samo komentowanie jako fanpage, bo może ktoś klinie. No więc: nie. To tak, jakbyście na cudzym płocie wieszali swój szyld reklamowy. Albo na X6 sąsiada kartkę „Sprzedam Opla”. Wstyd i już. Jak chcecie się wybić, to ciężko na to pracujcie. Jak chcecie mieć więcej fanów na FB, to wykładajcie kasę na reklamę. Nie dziękujcie.


12. BO MOGĄ

Od tego właściwie można by otworzyć i na tym zamknąć naszą listę. Bo prawda jest taka, że tego argumentu obalić nie sposób. Blog należy do blogera – nie do społeczności, która go tworzy, nie do państwa, ani też do żadnej z Czarodziejek z Księżyca. To bloger decyduje o tym, kto może się u niego wypowiadać i zapewniam, że żaden ze znanych mi blogerów nie bawiłby się w usuwanie komentarzy tylko dlatego, że wstał z łóżka lewą nogą. Zwykle jest to naprawdę ostateczny krok. Dlatego zamiast go obrażać i wypisywać na prawo i lewo, jaki to jest zły, zastanówcie się, czym doprowadziliście go do takiej, a nie innej decyzji. Bo z banem jak z wpierdolem – na to trzeba sobie zasłużyć.


Zdjęcie: Ryan McGuire/gratisography.com
Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Justyna

„Jest taki rodzaj upośledzenia, odporny na argumenty, że choćby człowiek podał 100 dowodów, popartych 1000 publikacji naukowych, to tamtego i tak nie przekona” – moja śp. Babcia mawiała „nie ucz świni latać, bo nic z tego nie będzie, a tylko świnię zdenerwujesz” ;))
Asiu, dzięki za bloga – dzięki Tobie trafiłam na wiele fajnych tekstów, stron i nie ukrywam, że do rozwoju osobistego bardzo mi się to przydało. Oczywiście, nie wszystkie wpisy mi odpowiadają, ale nie zmienia to faktu, że chętnie wracam – jeszcze raz dzięki! :))

Malwina

O to to. Samo sedno ? uwielbiam twój język ?

Agnieszka

A mnie blogi uczą właśnie tolerancji – często jest tak, że 90% tekstów autora bardzo mi pasuje, a 10% to totalnie nie moja bajka. Wtedy nie komentuję, nie czuję się wezwana do odpowiedzi, a myślę sobie – to jest moja lekcja tolerancji. Świat nie jest stworzony z moich kopii, nie musimy mieć identycznych poglądów, aby się szanować, a nawet bardzo lubić czy przyjaźnić. Nasze poglądy to między innymi mix naszych doświadczeń, wychowania, środowiska, przeżyć, sukcesów i porażek. Uczę się wtedy nie oceniać, bo sama nie wiem jakie poglądy miałabym w Twoich butach. Dziękuję Ci, że czasami i Ty dajesz mi… Czytaj więcej »