Śmieszą mnie kobiety, które mówią innym, z kim mają sypiać

Zaczęło się od tego, że Yann Moix – pisarz ceniony we Francji, a w Polsce znany równie dobrze, co kultura wypowiedzi w internecie, to jest: wcale – przyznał w jednym z wywiadów, że nie jest w stanie pokochać kobiety 50-letniej, że woli znacznie młodsze partnerki. Cytując przetłumaczony fragment z „Marie Claire”:

– Mówię ci prawdę: w wieku 50 lat nie jestem w stanie pokochać kobiety w wieku 50 lat. Uważam, że jest za stara i za brzydka. Wolę ciała młodszych kobiet. Ciało 25-letniej kobiety jest niezwykłe, natomiast kobiety w wieku 50 lat wcale nie jest nadzwyczajne.

I co? No i polskie felietonistki się zagotowały. Najpierw „Wysokie Obcasy” opublikowały tekst pt. „Cały świat śmieje się z pisarza, który nie umie kochać kobiet po pięćdziesiątce”, dla którego chętnie napisałabym polemikę pt. „Cały świat śmieje się z dziennikarki, która nie umie zaakceptować cudzych wyborów”. Ale raz, że i jedno i drugie to guzik prawda, bo znakomita większość świata ma w poważaniu całą tę historię, a dwa, że znęcanie się nad ludźmi nie leży jednak w kręgu moich zainteresowań, więc polemikę odpuściłam, a swój komentarz do sprawy nagrałam Wam na InstaStories. Natomiast do sprawy jednak wracam, bo teraz z tematem wraca Dorota Wellman, którą wszyscy lubią i szanują i której uchodzi płazem jawne obrażanie ludzi.

ŚWIAT TAKI ŚMIESZNY

Otóż Wellman zatytułowała swój tekst „Śmieszą mnie mężczyźni, którzy zamieniają żony na młodszy model”, zaś w jego treści używa określeń typu „podtatusiałe donżuany” i wyzywa pisarza od podstarzałych seksistów oraz słabych facetów. No więc wiecie, co? To właśnie jest skurwysyństwo. Nie mówienie wprost, z kim się lubi spotykać, a z kim nie, ale ocenianie innych ludzi. Zaglądanie im do majtek i łóżek, krytykowanie ich wyborów, krytykowanie w ogóle wszystkiego, co nam nie mieści się w naszych ślicznych głowach.

Bo co złego jest w tym, że ktoś nie jest w stanie pokochać kobiety po pięćdziesiątce? Uwaga – ja też nie jestem w stanie! Ba, ja nawet bym się z nią nie przespała! Tak samo, jak nie przespałabym się z facetem po siedemdziesiątce ani przed dwudziestką. Ktoś może nie chcieć sypiać z rudymi, ktoś z łysymi, a ktoś z weganami. Nieważne, jak absurdalne nie byłyby to kryteria, każdy z nas ma do tego prawo. I jestem szczerze przerażona tym, że w 2019 roku trzeba komuś tłumaczyć, że każdy z nas ma prawo samodzielnie wybierać, kogo kocha i z kim uprawia seks. Zwłaszcza, kiedy ten ktoś jest osobą publiczną, powszechnie szanowaną i przez wielu traktowaną jako autorytet.

STERCZĄCE PIERSI TEŻ POTRAFIĄ KOCHAĆ

I nie, to nie chodzi o to, że mam cokolwiek do Wellman – za wiele wypowiedzi bardzo ją cenię, słuchać też jej lubię, ale na litość boską, nie zagalopowujmy się z tymi naszymi ograniczeniami. To, że nam się nie mieści w głowach, że ktoś kogoś kręci, a ktoś inny kogoś nie, to jest tylko i wyłącznie nasz problem. Kogoś mogą nie kręcić wytatuowane ciała, kogoś ciała grube, kogoś innego – stare. I co z tego? Czy grzechem stało się publiczne mówienie o tym? Od kiedy takie wyznanie zasługuje na to, by było piętnowane?

– Śmieszą mnie mężczyźni, którzy zamieniają żony na młodszy model. Którzy myślą, że sterczące piersi i jędrne pośladki zastąpią miłość, przywiązanie i przyjaźń – pisze Wellman.

A ja się pytam, po cholerę powielać takie stereotypy? To między starszym mężczyzną a młodszą kobietą nie może być miłości, przyjaźni i przywiązania? Skąd taki pomysł, u licha? Starszy mężczyzna to nie zawsze podstarzały donżuan i poszukiwacz wrażeń, jak widzi to Wellman. To często też dojrzałość, życiowa mądrość, wypracowana pozycja społeczna i zawodowa, to w końcu obietnica bardziej świadomych wyborów i bardziej stałych uczuć. To stabilizacja, której taka dwudziesto- czy trzydziestolatka często próżno szuka u równolatków.

ZAMKNIJ OCZY I MYŚL O WELLMAN

– Moix dodał, że woli związki z azjatyckimi kobietami, zwłaszcza Koreankami, Chinkami i Japonkami, ponieważ ich typ urody jest na tyle atrakcyjny, że nie musi się wstydzić, pokazując w ich towarzystwie. Za to one powinny się wstydzić, że się z nim zadają. A jak patrzę na jego fotografię, to myślę, że powinny zamykać oczy i myśleć o czymś innym – pisze dalej Wellman.

I znowu: po co te personalne wycieczki? Moix nie podawał nazwisk, mówił wprost o swoich upodobaniach, a tymczasem kolejne felietonistki „WO” ochoczo rzucają w niego kamieniami. A dlaczego? Bo można. Bo każdy szanujący się francuski pisarz ma zapewne w dupie „WO” i nigdy o nich nie słyszał, a zatem – nie dotrze do tekstu i nie tylko nie będzie miał szansy się bronić, ale też nie pociągnie autorek do odpowiedzialności.

– Czy kontrowersyjna wypowiedź była zamierzoną akcją promującą książkę, prowokacją? Czy liczono, że obok krytyki Moix przebije się informacja, że wydał nową książkę (nie podam tytułu, żeby jej nie promować). Jedyne, co mogę teraz zrobić, to jej nie czytać i nie kupować. A Francuzkom polecam także, by nie oglądały jego talk-show w telewizji – pisała Aleksandra Lubańska-Czubak we wspomnianej przeze mnie pierwszej publikacji „WO” i dla mnie to jest hit totalny.

Już widzę te tłumy Francuzek, które przestają czytać książki i oglądać programy z pisarzem. Już widzę, jak wspólnie zrzucają się na bukiet dziękczynny dla polskiej publicystyki, o której w życiu nie słyszały, a która je przed tym uratowała. Och, nie, czekajcie – najpierw musiałyby ten tekst przeczytać. To równie dobrze „WO” mogły zaadresować ten tekst do Wróżki Zębuszki.

TEŻ NIE PRZESPAŁABYM SIĘ Z KOBIETĄ PO PIĘĆDZIESIĄTCE

Generalnie o poziomie „WO” można by napisać osobny tekst, ale to nie jest już coś, co chciałabym czytać. Abstrahując już od poziomu reprezentowanego tam dziennikarstwa, gdzie jakieś minimum przyzwoitości? Gdzie ten szumnie ogłaszany szacunek dla wolności? Czy to jest teraz tak, że walczymy o prawa gejów i lesbijek, walczymy o aborcję i o szacunek dla zwierząt, a jednocześnie wylewamy wiadro pomyj na heteroseksualnych mężczyzn za to, że wprost mówią, na czyj widok mają erekcję, a na czyj nie?

Pomijam już dalsze cytowanie obu pań, bo obie chciały stanąć po stronie kobiet, więc intencje były dobre, ale wykonanie fatalne. Bo tyle jest w tych ich tekstach jadu i nienawiści, że szczerze nie rozumiem, dlaczego. Tyle mówi się o hejcie w sieci, o agresji i nienawiści, którymi przesiąknięty jest dzisiaj nasz język. A czym są ich teksty? Czy to nie jest hejt, do tego uświęcony autorytetem osoby i miejsca, w którym publikuje? Czy nie tak wygląda hejt w białych rękawiczkach? Szkalowanie nie postawy, a konkretnego – znanego z imienia, nazwiska, twarzy i dorobku – człowieka? I to z jakiego powodu? Bo wprost powiedział, kogo chce, a kogo nie chce kochać? To takie naprawdę jesteśmy tolerancyjne, otwarte i wyzwolone? 

Oj, uważajcie, miłe panie. Żeby zaraz nie wyszło, że te Wasze rękawiczki – jak niegdyś stół u Durczoka – są upierdolone.

Zdjęcie główne: calypso77/fotolia.pl
Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Mila

Mnie uderzylo tez, ze panie autorki nie tylko gardza z calego serca tymi zlymi bezmozgimi mezczyznami, o ktorych wiedza przeciez wszystko takze to, dlaczego rozstaja sie ze swoimi partnerkami/zonami, ale do tego twierdza jeszcze, ze mlode kobiety powinny sie wstydzic faktu, ze umawiaja i w ogole pojawiaja sie w towarzystwie starszych mezczyzn…no WTF?!
Serio, opadlo mi wszystko…to jest tak absurdalne, ze nawet glupio mi sie pisze o takich oczywistosciach jak prawo kazdego do wlasnego zdania i wyborow zyciowych… :/

ada

ja mam wrażenie, że felietonistki podchodzą do sprawy od dupy strony. w ogóle to nawet nie jest temat na felieton, tylko na bardziej ogólne zastanowienie się nad zjawiskiem podwójnych standardów: stary koleś z młodą laską – spoko, młody koleś z starszą babką – fujka (co przerabialiśmy przecież z wielkim zapałem w internetach przy okazji żony Macrona). tu jest problem, bo okazuje się, że nie można sobie kochać kogo się chce. czepianie się moixa też jest niezgodą na kochanie tego kogo się chce. czy tam ruchanie, kogo się chce ;) przy czym sam przypadek moixa wygląda dość symptomatycznie: wpisuje się w… Czytaj więcej »

Karo

Po przeczytaniu tekstu widzę też poniekąd hejt na siebie- młodą kobietę umawiającą się ze starszymi facetami. Bynajmniej mi niczego nie brakuje, pieniądze i inne dobra materialne jestem sama sobie w stanie zapewnić. Jednak po pewnych przejściach, doświadczeniach życiowych moja psychika jest bardziej dojrzała i najzwyczajniej w świecie lepiej dogaduję się ze starszymi facetami. To są moje osobiste preferencje i nikomu nic do tego z kim się spotykam i co robię w zaciszu domowym. Wydaje mi się, że to świetne, że każdy woli coś innego i ma swoje preferencje- super, że jesteśmy tacy różnorodni!