Jak pogrążyć się w internecie? Netia robi to popisowo

Kojarzycie tę zabawę w „znajdź różnice”? Patrzycie na dwa pozornie identyczne obrazki, a Waszym zadaniem jest odnaleźć ukryte różnice między nimi. Może to być jakiś dodatkowy element, zmieniona mina postaci, inny kolor jabłka. Ale na pierwszy rzut oka obrazki są takie same. I podobnie dzieje się, kiedy spojrzycie, jaką maskotkę stworzyła sobie właśnie Netia, i jak wygląda dobrze znany już w internecie Lucas the Spider. Jedyne, co ich różni, to właściwie kolor. Oraz klasa, której Netii brak. 

KIM JEST LUCAS THE SPIDER?

Dla niewtajemniczonych: Lucas the Spider – jak sama nazwa wskazuje – jest pająkiem. A konkretnie: małym, uroczym pajączkiem, który ma swój kanał na YouTubie i którego przygody śledzą już ponad 2 miliony internautów. Jego autor, Joshua Slice, stworzył tę postać dość przypadkowo – ot, chciał sprawdzić się w roli animatora. A kiedy Lucas the Spider tak bardzo przypadł do gustu masowej publiczności, Slice postanowił przy jego pomocy leczyć ludzi z arachnofobii, czyli panicznego lęku przed – a jakże – pająkami. Tak powstała cała seria krótkich filmików, na których uroczy pajączek o spojrzeniu kota ze Shreka podbija serca kolejnych widzów. I to do tego stopnia, że za bezprawne wykorzystanie jego wizerunku, są teraz skłonni wydłubać Netii oczy.

Dla porównania:

lucas the spider


MOŻECIE IŚĆ PO POPCORN ZA 3, 2, 1… A NIE, TO JUŻ

I teraz widzicie – jest sobie taki Lucas the Spider, którego internauci kojarzą, bo – uwaga – mają internet. Tak się jakoś złożyło, że internet muszą mieć też chyba pracownicy Netii, no bo Netia internet jednak dostarcza. No chyba, że to jak w tym starym, dobrym przysłowiu, że szewc bez butów chodzi. To wtedy ok, rozumiem, że wszyscy notują tam w notesach, piszą kredą na tablicy albo w ogóle uskuteczniają malowidło skalne, bo żeby nie kojarzyć Lucasa, trzeba by chyba nie wychodzić z jaskini.

No ale nawet – załóżmy, że Netia Lucasa nie znała. Załóżmy, bo w końcu mamy czyste intencje i jesteśmy z natury dobrymi i ufnymi ludźmi. To co mogła taka Netia zrobić, kiedy już kilka, kilkanaście, a później kilkadziesiąt osób zwróciło jej uwagę, że popełniła plagiat? Oczywiście, mogła przyznać rację, maskotkę wycofać z reklam, a oburzonych internautów przeprosić. Ale nie, bo kto by szedł po linii najmniejszego oporu, nie? Netia postanowiła zabrnąć w to dalej. I tutaj można wybrać się już po popcorn.

O plagiacie dowiedział się bowiem także sam autor Lucasa, czyli Joshua Slice. Napisał nawet komentarz, w którym zestawiał ze sobą wizerunki obydwu pająków i pytał Netię o inspiracje. Co mogła zrobić wtedy Netia? Oczywiście, mogła przyznać rację, maskotkę wycofać z reklam, a oburzonego autora przeprosić. Ale nie. Zamiast tego najpewniej usunęła albo ukryła komentarz, bo śladu po nim już nie ma. Och, oczywiście – śladu na fanpage’u Netii, bo ktoś był na tyle przewidujący i sprytny, że zrobił z tego komentarza screen.

A tak prezentuje się Lucas the Spider:


JAK TŁUMACZY SIĘ NETIA?

Żeby nie było – każdej marce może zdarzyć się wtopa. Jedne zaboli to mocniej, inne mniej, no ale smród zawsze jakiś tam pozostanie. Tutaj widać jak byk, że pająki są identyczne. Różni je tylko ten nieszczęsny kolor i – może – trochę owłosienia. Ale każdy, kto choć minimalnie kojarzy, kim jest Lucas the Spider, odgadnie tę „inspirację” w lot. Ba, nawet ktoś, kto nie kojarzy, zobaczy to, patrząc na zestawione ze sobą obrazki. Ale już nawet nie w tym rzecz, czy Netia dopuściła się tego plagiatu, czy nie.

Rzecz w tym, jak Netia sobie z tym kryzysem – bo to jest już kryzys – w ogóle poradziła. A raczej: jak sobie NIE poradziła. Bo tak popisowego pogrążania się nie widziałam w wykonaniu żadnej marki już dawno. Nie dość, że – jak zarzucają jej śledzący sprawę internauci – kasuje komentarze, to dodatkowo na inne odpowiada tymi samymi formułami, niekiedy robiąc nawet „kopiuj-wklej”. A kiedy już obsługujący ją social media ninja wzniesie się na wyżyny swej pożal się Boże kreatywności, możemy przeczytać takie cuda, że głowa mała. Ale po kolei.


RZECZNIK NETII Z PAŁĄ Z BIOLOGII?

– Na bohatera marki wybraliśmy pająka, gdyż to powszechnie kojarzony ekspert od sieci, a hasłem przewodnim nowego formatu reklamowego jest „Netia – Nie ma jak w sieci” (…). Źródeł inspiracji było wiele, wśród nich również ta postać, która jest podobna do występującego w naturze skakuna – tłumaczył portalowi wirtualnemedia.pl Karol Wieczorek, rzecznik prasowy Netii. 

No i od razu widać, że spierdalało się z lekcji biologii, bo skakuny ni cholery sieci nie tkają. I nie, że to tylko mnie się tak wydaje, bo w życiu nie widziałam takiego skakuna na oczy, ale tak się składa, że mam internet (całe szczęście, nie z Netii), znam Wikipedię i umiem poprawnie jej użyć. I oto, co pokazuje, kiedy człowiek pragnie dowiedzieć się co nieco o tajemniczym skakunie:

Skakunowate, skakuny, skaczele (Salticidae) – kosmopolityczna rodzina pająków, które nie tkają sieci, tylko polują skacząc na swoją ofiarę. 

Netio, tu jest link, możecie się douczyć – porada w gratisie za bekę, więc nie musicie dziękować.

Niżej reklama Netii:


LUCAS THE SPIDER KONTRA ABSTRAKCJA NETII

I tu przechodzimy do mojego drugiego ulubionego tłumaczenia Netii. Cytuję za fanpage’em:

– Inspiracje czerpaliśmy z wielu źródeł, w tym wśród gatunków występujących w naturze. Finalny efekt – sympatyczny pajączek-kulka jest naszą własną, abstrakcyjną propozycją.

Wiecie, ile jest gatunków pająków? Gdybym była wulgarna, to napisałabym, że w chuj. Ale że nie jestem, to raz jeszcze odpalę Wikipedię (tu link) i powiem Wam, że tych znanych człowiekowi i opisanych – 40 tysięcy. CZTERDZIEŚCI TYSIĘCY. To jest bardzo, bardzo dużo. Więc stworzyć na ich podstawie pająka, który zupełnie przypadkiem wygląda jak Lucas the Spider, to już jest trochę większa sztuka. Albo – jak nazywa to sama Netia – „abstrakcja”. Sorry, ale abstrakcyjne to jest to tłumaczenie się. Żeby nie powiedzieć wprost, że kretyńskie. A dalej jest jeszcze lepiej:

– Naszym zdaniem stworzona postać ma pewne podobieństwa, ponieważ generalnie pająki są do siebie podobne, ale też sporo różnic – czytamy w odpowiedzi na czyjś komentarz. I to jest po prostu złoto.

To ja mam teraz pytanie – skoro ludzie też są „generalnie do siebie podobni” (ręce, nogi, te sprawy), to czy podpisując kontrakt z Janem Kowalskim, Netia ma prawo wykorzystać w reklamie wizerunek Baracka Obamy? Beyonce? Jożina z bażin? Wszak jest między nimi sporo różnic, ale GENERALNIE to nie.

I kolejna rzecz. Kojarzycie Myszkę Miki? Bajkę „Tom i Jerry”? Dwie laboratoryjne białe myszki, imieniem Pinki i Brain? A może Speedy Gonzaleza, czyli najszybszą na świecie meksykańską mysz? Bo uwaga – to wszystko są MYSZY. Ten sam gatunek, co nie. I powiedzcie mi, że one też są do siebie „generalnie” podobne:

lucas the spider


NETIA MA W NOSIE TO, ŻE COŚ KOMU UKRADŁA?

I już, już kiedy myślałam, że gorzej być nie może, pojawił się ten oto komentarz. Także Netii – a jak:

– Nasza maskotka ma pewne podobieństwa, ponieważ generalnie pająki są do siebie podobne, ale też sporo różnic jak: kolor, świecące futerko czy charakter.

CHARAKTER. Netia podpieprza wizerunek innej internetowej postaci i pisze, że to jest spoko, bo w końcu mają inny CHARAKTER. Ja już tego nawet nie skomentuję, natomiast bardzo chciałabym zobaczyć minę sędziego, który będzie prowadził tę sprawę, jeśli tylko Slice pozwie Netię o kradzież czy – jak o się ładnie teraz mówi – naruszenie jego praw autorskich. Zresztą, sama bym ich chętnie pozwała, bo od zdziwienia, spowodowanego czytaniem ich kolejnych bzdurnych komentarzy, na bank porobiły mi się zmarszczki mimiczne. A to nie jest dobre dla 32-letniej przecież twarzy.

Subscribe
Powiadom o
guest
16 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Monika Chrzan

Ha! I to jest magia, że takie wielkie, poważne firmy jak Netia, mają te zarzuty w odwłoku, komentują sobie kretyńsko, idą w zaparte i zapewne w duchu śmieją się „bo co mi zrobisz…?!”
A jakby taki kleks przydarzył się mniejszej firmie, takiej, która nie ma tak zbudowanej marki, odpowiedzi zapewne byłyby inne… Mam nadzieję, że twórca pozwie Netię, chociaż niestety udowodnienie może być długotrwałe i trudne :/

Karolina

Proponuje poczytać trochę o kodach kulturowych. Mądrzy ludzie szukają argumentów za i przeciw a nie idą ślepo na skróty.

Julia

O matulu, chyba zrobię petycję żeby ich pozwał! Zrzutkę nawet zrobię żeby nie poszedł w koszty! Nie powiem, zdarzało mi się wrzucać w social media zdjęcia bez podpisu autora jako inspiracje do „czegoś”, ale na wstępie pisałam że jeśli ktoś zna autora niech głośno krzyczy, a jeśli sam autor się zgłosił to z ochotą jeśli podał mi adres wysyłam mu tabliczkę czekolady w przeprosiny. Ludziom się wydaje, że w dobie internetu wszystko mogą, bo „skoro wrzucił do sieci to udostępnił publicznie i wszyscy mogą czerpać..

Julia

Ale tak całkiem ctr+c i ctr+v tylko pod innym nazwiskiem?hmm…?

Anna

o proszę widać oskarża pani kogoś o kasowanie a sama to robi. no nieładnie