Dlaczego wkurzają Cię „polskie modelki z Instagrama”?

Na zdj. kadr z filmu „Dziennik nimfomanki”, reż. Christian Molina

Trzeba było poznawać kobiety nie przez okulary Mickiewiczów, Krasińskich albo Słowackich, ale ze statystyki, która uczy, że każdy biały anioł jest w dziesiątej części prostytutką.

Bolesław Prus, „Lalka”

Kiedy poznaję człowieka, jestem go ciekawa. Chcę wiedzieć, gdzie się wychował, jak nazwał kota, czy lubi czytać książki i czy w dzieciństwie bał się ciemności. Chcę wiedzieć, czy lubi słodycze, bo podobno tylko źli ludzie nie lubią, oraz czy pija wino, bo wtedy moglibyśmy napić się go razem. Jestem ciekawa dziesiątek rzeczy, ale nie dziesiątek ludzi.

Nie obchodzi mnie, kogo mijam na ulicy, widzę w telewizji, na Facebooku, na Instagramie. Nie jestem jak Google, nie muszę wiedzieć wszystkiego, nie działam też jak uwieszona na parapecie sąsiadka, żeby na każdego mieć po pięć paragrafów. Nie interesuję się tymi ludźmi, bo nie oni nie interesują się mną i to jest sprawiedliwy układ.

Kilka dni temu świat zainteresował się natomiast „polskimi modelkami z Instagrama”, bo są młode, piękne, zgrabne i bogate. To już wystarczający powód, żeby z nich poszydzić, a jak dodamy do tego fakt, że za trochę luksusu są w stanie zjeść na przykład czyjś kał, to już w ogóle robi się czad. Jest temat na wszystkie plotkarskie portale, jest wabik na internetowych krzykaczy i nagle wszyscy teleportujemy się na stronnice Biblii i rozglądamy za największym do rzucenia kamieniem. A ja się zastanawiam: co kogo tu boli?

Praca to praca. Naprawdę robi komuś różnicę, czy sprzedaje ciało, czy umysł? Czy marnuje życie na słupkach w Excelu, czy zapierdala z łopatą? Wszyscy wykonujemy usługi. Robimy rzeczy, których nie robilibyśmy za darmo. Jeśli robimy je w zgodzie ze sobą, to jeszcze ok., sprawa jakoś się broni. Ale ilu z nas ma szefów idiotów? Ilu nie lubi swojej pracy, jest nią znudzonych, sfrustrowanych, zawiedzionych? A mimo to kurwimy się na tych etatach, bo kredyt, dzieci, ósemka do wyrwania.

Dziewczyny, o które toczy się wojna, nie mają takich problemów. Ich problemem jest dodatkowych sześć milimetrów w obwodzie uda, centymetrowy odrost na głowie, wrastający po depilacji włos oraz nowa torebka od Korsa, na którą jeszcze ich nie stać, a ich koleżanki już tak. Tylko co z tego? Na cholerę się nimi ekscytujemy, oceniamy je, osądzamy? Po co mówimy, że są puste, głupie i łatwe? Czujesz się lepszy? Spoko, dalej się czuj. Ale zachowaj to głęboko w środku, bo czasem z poglądami jest jak z krwią – jak mawia Woody Allen, to powinno być wewnątrz.

Co złego zresztą jest w prostytucji? Jest potrzeba, nie ma wstydu – to chyba jest proste. Osobiście wolę, żeby ktoś za ten seks uczciwie zapłacił, niż późnym wieczorem wyszedł do parku i tam sobie kogoś zgwałcił. Poza tym, dlaczego w porządku jest seks za darmo? Dlaczego dobrze jest puszczać się co imprezę, ale skasować za to kilka stów, to już niestety nie? Seks dla sportu jest tylko seksem dla sportu. Ja podziękuję, ale dopóki nie krzywdzimy tym innych, to niech każdy robi, co chce.

Co więcej, ile jest kobiet, które trzymają się swoich facetów tylko i wyłącznie dla kasy? Sama znam takich kilka, ba – niektóre z nich nie robią z tego nawet tajemnicy – ich faceci doskonale wiedzą, na czym stoją, choć na ogół to raczej leżą. On ma pieniądze i ciało, z którym robi, co chce, a ona nie musi czekać na wyprzedaże, żeby bujać się po galeriach. Sytuacja win-win, chociaż Ty i tak powiesz, że z niego jest frajer, a ona to zwykła dziwka.

Tutaj aferę rozkręcili autorzy bloga. Wielcy aktywiści z TagTheSponsor postanowili pokazać hipokryzję kobiet, które chwalą się luksusowym życiem na Insta, a tak naprawdę dają sobie nasrać do buzi co bogatszym szejkom. W zamian za na przykład urlop w Saint Tropez, z przelotem, zakwaterowaniem, kieszonkowym i jeszcze 25 kawałkami na drogę. I co drugi internauta opluwa się z obrzydzenia, a ja mam ochotę zapytać, co za te pieniądze sam by z chęcią zjadł.

Nie zrozumcie mnie źle – nie pochwalam tego jako sposobu na życie. Nie uważam tego ani za spryt, ani za zaradność. Uważam to za pracę, jak każda inna. Jeden uśmiechnie się jutro do szefa, któremu najchętniej wbiłby zszywkę w czoło, a inny wypnie tyłek gdzieś pośrodku pustyni. I o to, myślę, jest ta cała pretensja – o zwykłą zazdrość, że inni mają lepiej. Że znaleźli tak banalnie prosty sposób, żeby sięgnąć po życie, na które nam nigdy nie wystarczy odwagi oraz kasy. Oburzycie się, że tak nisko byście nie upadli? Nie macie ich ciał, kontaktów, zwyczajów – nie wiecie, co w ich sytuacji sami byście zrobili. Nie macie podstaw, żeby stawiać się na ich miejscu z jednego, prostego powodu – nikt Wam nigdy tego nie zaproponował.

I jakie to piękne, że autorzy bloga postanowili walczyć tu z hipokryzją. Że obnażają nasze polskie gwiazdy, które w rzeczywistości dają dupy za pieniądze, bo powinny obnosić się z tym jak rolnik z dotacją. To ja zapytam: a na cholerę wrzucasz na profilowe fotki, obrobione filtrami w Instagramie? Po co robisz makijaż? Po co zakładasz fajne ciuchy? Po co naginasz rzeczywistość, zamiast zasuwać po ulicy w worku parcianym, brzydziutki jak Cię Pan Bóg stworzył? Wszyscy chcemy sprzedać lepszą wersję siebie. Dlatego jak pojedziemy na wakacje nad nasze polskie morze, gdzie na 9 dni pobytu przez 8 pada deszcz, to na fejsa i tak wrzucimy fotki wyłącznie z dnia słonecznego. Bo chcemy, żeby inni nam zazdrościli. Żeby myśleli, że mamy jednak lepiej. Nikt nie chce etykietki losera. Ani ja, ani Ty, ani Krzysztof Ibisz.

Trzy jednak rzeczy są tutaj mocno krzywdzące. Po pierwsze, w złą stronę lecą kamienie. Gdyby nie było zapotrzebowania na tego typu usługi, te dziewczyny znalazłyby sobie inny sposób na życie. Robią to, co robią, bo jeśli nie skorzystają na tym one, to skorzysta ktoś inny.

Po drugie, wini się kobiety, że dają sobą pomiatać, a nie wini mężczyzn, którzy im to robią. Ile osób oburzyło się na nienormalne zachcianki osławionych szejków? A ile zwyzywało dziewczyny, że na nie przystają?

Po trzecie, nazywajmy rzeczy po imieniu – to prostytutki są, a nie żadne modelki. Nazywając je w ten sposób, utrwala się stereotyp i robi krzywdę dziewczynom, które swoim ciałem zarabiają w inny jednak sposób. Bo to, że ktoś ma twarz i figurę, nie robi z niego modelki. Tak jak to, że w ciemnym lesie umiem włączyć sobie latarkę, nie robi ze mnie elektryka.

Subscribe
Powiadom o
guest
47 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] Instagrama”? Temat przewałkowany jak ciasto na pierogi, ale mimo wszystko warto zajrzeć do „Wyrwane z kontekstu”, bo daje celny i merytoryczny komentarz do afery i porusza jedną kwestię, która mnie […]

Przemek

Z racji wykonywanego zawodu mam częsty kontakt, czysto zawodowy, z prostytytkami. Nic do nich nie mam, często są to sympatyczne kobiety, które wcale się nie wstydzą tego co robią. Praca jak praca. Krzywdy nie wyrządzają nikomu.
Moje rozbawienie faktem wyrażenia zgody na koprofilię przez tzw. ” modelki ” nie wynika z samego charakteru ich pracy i rodzaju serwowanego im posiłku. Gardze nimi i cieszy mnie ich krzywda, bo są obłudne. Pozują na gwiazdy estrady i wybiegu, udają kogoś kim nie są, a za garść dolarów można im zrobić kupę do gęby.
Tyle w temacie.

Agnieszka

Zwykle to nie bogaci lubia komentowac. Tylko hojnie obdarzeni czasem.