Podano do łóżka #137: Rozdajemy dobro! Zniżki, prezenty i dużo wsparcia ;-)

W dzisiejszym odcinku cyklu przeczytacie o nowej powieści bestsellerowej autorki, bliskości na emeryturze, społeczeństwie kołczów, żółtym kolorze w męskiej garderobie i… nietrafionych pomysłach w gastronomii. Dowiecie się też, dlaczego instapoezja to zło, jak kupić fotoksiążkę w promocyjnej cenie i gdzie szukać dla siebie prezentów z okazji wydłużonego Dnia Dziecka. Będą też namiary na świetne karteczki samprzylepne, brzydkie dzieci, mój profil na Instagramie i dziewczyńską grupę na Instagramie. Miłego czytania wszystkim!


Linki, w które warto kliknąć:

 Zacznijmy od tego, że w przypadku instapoezji istnieje pewien sposób wydawania takich książek. Muszą być grube, powinny mieć twarde okładki. Fakt, że niewiele w nich fizycznie treści nadrabia się na dwa sposoby – po pierwsze – wiersze są zazwyczaj zamieszczane tylko po jednej stronie kartki (co pozwala na wydanie dwujęzyczne), pozostałe miejsce, zajmują ilustracje (zwykle wyglądające na wykonane ręcznie, coś jak gryzmoły na marginesie zeszytu), ewentualnie mamy zabawę czcionką, czy wielkością liter, czasem zdjęcia. Ważne, by co pewien czas sugerować, że mamy do czynienia z tekstami zapisanymi ręcznie, tak jakbyśmy mieli jednocześnie w dłoniach wydruk i rękopis. Czyli Katarzyna Czajka z bloga Zwierz popkulturalny i tekst pod wiele obiecującym tytułem: Ciche pojękiwanie kuny i inne emocje, czyli Zwierz o Instapoezji.


 Kojarzycie „Historię pszczół”? Na pewno kojarzycie! To była jedna z głośniejszych książek ostatnich lat. Tylko w Polsce sprzedała się w tysiącach egzemplarzy, a prawa do niej jeszcze przed premierą wykupiło 15 krajów! Teraz jej autorka, Maja Lunde, powraca z równie obiecującym „Błękitem”. Jeśli przerażała Was wizja świata bez pszczół, to co powiecie na utrzymaną w podobnym tonie powieść o… wodzie? Książka swoją premierę miała 6 czerwca, więc śmiało szukajcie jej już w księgarniach. Zdziwicie się, jak fenomenalnie można połączyć ludzkie historie, uczucia i emocje z niełatwym przecież tematem degradacji środowiska i zmian klimatu.

błękit


 Widząc niektóre kulinarne innowacje zastanawiam się, czy autor miewa jakieś przebłyski autorefleksji, czy to raczej jedna z tych osób, które suszą włosy siedząc w wannie. Fajnie, jak fajne jedzenie jest fajnie podane, ale jak coś jest przefajnione, to gość lokalu zaczyna się zastanawiać, czy jest w restauracji, czy w muzeum sztuki współczesnej, tylko nikt mu nie dał katalogu z opisem wystawy. Wyznaję zasadę, że w jedzeniu na mieście chodzi o to, żeby było smacznie i miło, a bywa, że szalone wizje restauratorów skutecznie w tym przeszkadzają. Czyli Janek Favre z bloga Stay Fly i tekst pt. Zupa w szklance i sałatka w słoiku, czyli nietrafione gastro-pomysły. Pełna zgoda!


 Przypominam też, że jeszcze tylko do końca czerwca możecie skorzystać ze specjalnego kodu rabatowego, dzięki któremu zrobicie swoją własną fotoksiążkę za jedyne 29 zł! Kod to WYRYWAM i jest ważny na stronie colorland.pl. PS. Możecie z niego korzystać tyle razy, ile chcecie! Prezent na Dzień Ojca, pamiątka z komunii, pamiętnik z wakacji – możecie zamknąć tutaj absolutnie wszystkie piękne chwile i wspomnienia!

fotoksiążka


 Pewnie nie raz i nie dwa to pytanie majaczyło Wam na horyzoncie, zwłaszcza, gdy po raz enty trafialiście na wizerunki średniowiecznych dzieci, które z dziećmi nie miały tak naprawdę wiele wspólnego. Dlaczego nie przypominają one tych słodkich istot, jakie znamy teraz? Dlaczego wyglądają, jakby były od razu dorosłe? Czy w „wiekach ciemnych” dzieci rodziły się „gotowe”- w pakiecie z brodą, wąsami i grymasem zdradzającym permanentne zmęczenie życiem? Czyli Justyna Harabin-Stasiek i tekst o tym, dlaczego dziecko w sztuce średniowiecznej wygląda jak stary, brzydki mężczyzna.


 Wydaje Wam się, że karteczki samoprzylepne zawsze muszą być żółte i nudne? Nic bardziej mylnego! Spójrzcie tylko na te cuda w kształcie maszyny do pisania albo Polaroida – zresztą, sporo tu takich perełek, a ja najchętniej kupiłabym wszystkie!

karteczki samoprzylepne


 Facebook poleca mi coraz głupsze rzeczy. Pomijając fakt, że radzi mi jak podzielić dopiero co nabyty majątek po rozwodzie i zleca badania na chlamydię (zakładam, że te dwie sprawy mają wspólny mianownik), polecił mi kurs dla kołczów. Przyznaję, jestem na życiowym rozdrożu i nie wiem jaki mam plan na życie. Jednak, na Boga, nie jestem jeszcze w takiej matni, aby zostać kołczem! Czyli Marta Dziok-Kaczyńska z bloga Riennahera i tekst pod tytułem: Społeczeństwo kołczów? Nie, dziękuję.


 A co powiecie na… KONKURS? Jeśli macie ochotę sprawić sobie spóźniony prezent z okazji Dnia Dziecka, to razem z marką Mega Blocks mamy dla Was dobrą wiadomość! Wystarczy, że klikniecie W TEN LINK, a przeniesiecie się na stronę konkursową, gdzie do zgarnięcia jest aż 5 aparatów Instax oraz 500 nagród niespodzianek! Spróbujcie koniecznie, sama mam Instaxa od ponad roku i teraz już nie wyobrażam sobie bez niego wakacji, wypadu za miasto czy jakiejkolwiek imprezy! Zasady konkursu są bajecznie proste, nawet Stasiek je skumał, o tak :D

konkurs


 Pokiwałam głową rozciągając na policzkach wyuczony uśmiech. To była też moja ulubiona ławka i nie miałam ochoty na towarzystwo. Z wypiekami na twarzy studiowałam właśnie ‘Pułapki wychowania’, raz po raz dziwiąc się, że jeszcze istnieję. Tymczasem one rozsiadły się w najlepsze. Jedna wyciągnęła cienkiego papierosa, druga suchym obwarzankiem karmiła gołębie. Rozważałam jeszcze, czy nie spróbować ich jakoś odstraszyć: zacząć pluć albo chociaż przeklinać pod nosem. Chichotały jak nastolatki, choć mogłabym przysiąc, że obydwie są już po 80-tce. Ławka definitywnie została przejęta. Czyli Marysia Organ z bloga Pierwiastki i jej kolejny tekst z serii „Bliżej”.


 Niezmiennie przypominam też, że jeżeli szukasz wsparcia, przyjaciółki albo – na przykład – ślicznej sukienki na lato – to zapewne znajdziesz ją na naszej dziewczyńskiej grupie na Facebooku. Fajne dziewczyny to nasze miejsce w sieci – z dużą dawką dobra, bez facetów i bez żadnych pretensji.

fajne dziewczyny


 W blogowym cyklu o kolorach żółty miał się pojawić już dawno temu, ale jakoś ciągle go przekładałem i zaniedbałem. I chyba podobnie jest z popularnością tego koloru (a raczej jej braku) w odniesieniu do mody męskiej. Niby żółty pojawia się od czasu do czasu w kolekcjach marek męskich, ale nigdy nie jest to kolor wiodący. Zawsze gdzieś tam z tyłu, nawet nie na drugim czy trzecim planie, lecz jeszcze dalej. Czyli Michał Kędziora z bloga Mr. Vintage i wpis o kolorze żółtym w męskiej garderobie.


 A jeśli chcecie wiedzieć, co u mnie, to polecam obserwować się na Instagramie i oglądać InstaStories – ostatnio była tam nawet relacja z mojego wieczoru panieńskiego, więc – jak mawiał klasyk – nie ma lipy! ;-)


Zdjęcie główne: Brooke Lark
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Marysia Organ

Asiula, jejku, jak mi miło swój tekst znaleźć wśród Twoich rekomendacji. Bardzo dziękuję! <3