Na zdj. kadr z filmu „Frank”, reż. Leonard Abrahamson
Według mnie lepiej wszystko mówić otwarcie. Po co coś ukrywać? Prawda?
Jezu, jak ja się wierciłam. Jak męczące były pierwsze minuty filmu, kiedy sierotowaty jak zawsze Domhnall Gleeson snuł mi się przed oczami. Zblazowany, trzydziestoletni, pracujący w nudnej korpo i wciąż mieszkający z rodzicami, umilał sobie czas wrzucaniem wpisów na Twittera i tworzeniem piosenek równie porywających co owsianka w sobotni poranek. To jego pośpiewywanie pod nosem, to „ale jestem nieudacznikiem”, wypisane na twarzy… Ale dobrze się chwilę przemęczyć. Przynajmniej do momentu, jak klawiszowiec pewnego ekscentrycznego zespołu nie spróbuje się utopić, a na scenę nie wyjdzie Frank.
Frank ogólnie jest spoko. Jak każdy człowiek, który nosi wielką, sztuczną głowę, w której pracuje, kąpie się, je oraz śpi. Normalna sprawa, doczepiany łeb. Jak patrzę na siebie rano, to też mam ochotę założyć.
I wtedy spotyka na swojej drodze tę postrzeloną kapelę. Kapelę, której liderem jest właśnie Frank. Tuż za nim w hierarchii plasuje się arystokratyczna, wyniosła i nieco przerażająca Clara, grana przez Maggie Gyllenhaal, która równie dobrze może rzucić się na Ciebie w jacuzzi, co wbić Ci w udo scyzoryk. Piękna jest i wspaniała jest i po raz kolejny utwierdza mnie w przekonaniu, że wolę kobiety z małymi biustami.
I ten nieszczęsny Jon wyjeżdża z nimi gdzieś do irlandzkiej głuszy, bo tam nagrać mają album. Nikt poza Frankiem go przy tym nie szanuje, nikt mu specjalnie nie ufa. I chociaż darzy się go sympatią, tak jak zwykle darzy się sympatią rudych oraz dzieci, to podświadomie czuć, że coś z nim będzie nie tak. I oczywiście, że będzie, i to nie jest tak, że to jest spoiler, tylko on zwyczajnie leci na kasę i sławę i zrobi wszystko, żeby zespół się wybił. Bo dzięki temu wybije się także on sam.
A zwiastun macie tu:
Mi się jeszcze nie znudziła nic a nic, ale faceta z plastikową głową jeszcze nie widziałam, więc pójdę :P
ja czasem mam wrażenie, że oni wszyscy mają plastikowe :P
Urzekająca w tym wszystkim jest wykonywana przez aktorów (ponoć na żywo w czasie nagrywania filmu) muzyka :D
A widziałaś to: https://www.youtube.com/watch?v=EijNQRNDANo ?
nie! dzięki!
Nie da się ukryć, że to taki typowy film z Sundance i jak się trochę tym sundance’owych filmów widziało, to się widzi te klisze. Ale co z tego? Dobry był „Frank” (chociaż przez pierwsze 10 minut myślałam, że pomyliłyśmy sale).
I tak:
– Dalej uważam, że zakrywanie twarzy Fassbenderowi to co najmniej wykroczenie.
– Kupiłabym płytę zespołu Soronfjghdgfjkd
– Maggie jest boska
– Lubię irlandzkie owce
uwielbiam Twoje komentarze! „Maggie jest boska, lubię irlandzkie owce” <3 trochę jak: "ugotowałem dziś obiad, przejechałem nam syna". :D