Na co czekam jako kobieta i matka?

Nasza ciąża nie była dla nas zaskoczeniem. Decyzję o niej podjęliśmy już pół roku wcześniej, dając sobie czas na odpowiednie przygotowania – zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Regularne wizyty u lekarza, podstawowe badania czy łykanie kwasu foliowego to był dopiero początek. Prawdziwym wyzwaniem okazało się znalezienie większego mieszkania – ale i z tym postanowiliśmy się uporać, żeby ten nowy etap w życiu rozpocząć w już jak najbardziej komfortowych warunkach. Dlatego kiedy w czerwcu rozpoczęliśmy starania, a już pod koniec lipca płakałam ze szczęścia nad dwiema kreskami na teście ciążowym, nie wpadliśmy w żadną panikę. Po prostu zaczęliśmy odliczanie. A razem z nim – upragnione kompletowanie wyprawki i wielkie wybieranie: łóżeczka, wózka, imienia. A także… sposobu karmienia.

KARMIENIE PIERSIĄ CZY MLEKO MODYFIKOWANE?

Nigdy nie ukrywałam, że nie jestem fanką karmienia piersią. Mleko modyfikowane wydawało mi się właściwym zamiennikiem, a karmienie nim – zdrowe i wygodne. Ale w ciąży mocno zmieniła mi się jednak perspektywa. Najpierw były namowy Pawła, później szkoła rodzenia. I te wszystkie zalecenia WHO: że to mleko mamy jest najlepszym pokarmem dla dziecka, że tylko ono zawiera wszystkie składniki w dokładnie takich ilościach, jakich maluch potrzebuje i że to ono wspiera jego odporność w początkowym, tak kluczowym przecież okresie jego życia. Wtedy też zapadła kolejna decyzja: że jednak spróbuję. Że jeśli mleko mamy jest tak niesamowite, to nie będę go dziecku odbierać. I do tego też przygotowałam się najlepiej, jak umiałam: czytając, dopytując bardziej doświadczone koleżanki, kupując nawet laktator i poduszkę czy ubrania do karmienia.

Dlatego kiedy Staś już przyszedł na świat i okazało się, że karmienie piersią nas jednak przerasta, byłam pełna rozczarowania. Żeby nie było – naprawdę próbowaliśmy. Pierwsze cztery dni w szpitalu wspominam jako dziesiątki prób. Kiedy jednak okazało się, że ta przygoda nam się nie powiedzie, postanowiłam znaleźć takie mleko modyfikowane, którego receptura została stworzona na bazie badań nad mlekiem kobiecym i które da mu jak najwięcej składników, rzeczywiście znajdujących się w mleku mamy. Tak trafiłam na NAN, o czym zresztą już Wam kiedyś pisałam. Ale dziś okazuje się, że mleka modyfikowane mogą być jeszcze lepsze. A my – jeszcze mądrzejsi o kolejną wiedzę.

CO TO SĄ OLIGOSACHARYDY I DLACZEGO MLEKO MAMY JEST NAJLEPSZĄ OPCJĄ?

WHO nie bez powodu zaleca wyłączne karmienie piersią przez pierwszych 6 miesięcy życia dziecka. To mleko mamy zapewnia maluchowi harmonijny rozwój i wzrost, to ono ma zbawienny wpływ na jego układ odpornościowy, to ono w końcu sprawia, że dzieci rzadziej chorują i cierpią na alergie bądź infekcje. Okazuje się nawet, że karmienie piersią może zaprocentować w przyszłości, chroniąc dziecko przed cukrzycą, otyłością czy innymi chorobami cywilizacyjnymi. Akurat te fakty znane są od dawna i potwierdziły je już sztaby naukowców. Ale teraz w ich badaniach pojawił się kolejny przełom.

Otóż jeszcze nie tak dawno wydawało nam się, że na temat mleka mamy wiemy już wszystko. Poznaliśmy dokładnie jego skład, działanie przeciwciał, wpływ na rozwój dziecka. Okazuje się jednak, że jeden ze składników wciąż był niedoceniany – a to jego, zaraz po laktozie i tłuszczu, jest w mleku mamy najwięcej! Co więcej, składnik ten jest na tyle unikalny, że występuje wyłącznie w mleku kobiecym i próżno szukać go u innych ssaków. A do tego wcale nie ma działań odżywczych. Ma za to niebagatelny wpływ na kształtowanie się odporności niemowlęcia.

Ten składnik to HMO (od angielskiego „human milk oligosaccharides”), czyli oligosacharydy mleka kobiecego. To właśnie oligosacharydy wspierają rozwój „dobrych” bakterii, obecnych w przewodzie pokarmowym malucha, jednocześnie pomagając eliminować z jego organizmu bakterie chorobotwórcze. To jednak nie jedyna rola oligosacharydów: pomagają one też trzymać równowagę w układzie odpornościowym dziecka i chronić je przed zaburzeniami, które mogłyby skutkować np. alergiami. Mówiąc najprościej, oligosacharydy mleka kobiecego to klucz do odporności dziecka. A tym samym do jego zdrowego i szczęśliwego rośnięcia. 

MATKA NATURA WIE LEPIEJ, CZYLI CO DALEJ?

Jeśli do wszelkich takich doniesień podchodzicie sceptycznie i zastanawiacie się, co na to naukowcy, to uspokajam: naukowcy odkryli istnienie HMO w mleku kobiecym już pod koniec XIX wieku! Dokładne ich przebadanie wymagało jednak czasu i technologii, jakich wówczas nie znano. Dlatego naprawdę intensywne badania rozpoczęły się w Centrum Badawczym Nestlé 30 lat temu i to one dopiero pozwoliły na otrzymanie oligosacharydu o strukturze identycznej jak w mleku mamy.

Oczywiście, nie zmienia to faktu, że nadal to mleko mamy pozostaje najlepszą i najwłaściwszą opcją. Ale krzepiące jest jednak to, że naukowcy dwoją się i troją, aby tym maluchom, które nie mogą z niego korzystać, zapewniać jak najzdrowszy start w przyszłość i tak komponować kolejne składy mlek modyfikowanych, aby jak najlepiej zaspokajać ich potrzeby żywieniowe i wspierać ich układ odpornościowy tak bardzo, jak tylko jest to możliwe.

Jako mama, karmiąca mm – mocno kibicuję więc kolejnym naukowym odkryciom!

Artykuł powstał we współpracy z firmą Nestlé

Zdjęcia: Martyna Tola Piotrowska

Subscribe
Powiadom o
guest
33 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zocha Samocha

Uwielbiam Twojego bloga za tę normalność i otwartość pisania o rzeczach trudnych. Szacunek, dziewczyno.

Małgo

Nareszcie jakaś blogerka, która nie zachwyca się karmieniem piersią. Ja od zawsze wiem, że nawet nie będę próbować. I przeraża mnie to, że w szpitalu ktoś może chcieć to na mnie wymusić. Tyle się nasłuchałam już o porodach i położnych…

Adela

Mnie zmusili, bo wcześniak. Było okropnie, a potem okazało się, że Józio ma refluks i to właśnie przez moje mleko, które było bardzo tłuste, strasznie wymiotował i poparzył sobie twarz i szyję. Mama wie najlepiej co dobre dla jej dziecka i żałuję, że dałam się namówić, bo gdybym poszła za swoją intuicją, to nie doszłoby do tego.

Natalia

Kocham patrzeć na Was w obiektywie Toli! A już pomysł ze zdjęciami w tej samej koszuli… Po prostu bajka! Buziaki, Kochani!