Moje sposoby na piękno: Recenzja depilatora Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Życie składa się z rytuałów. Z takich małych drobinek codzienności, które sklejamy ze sobą z większym lub mniejszym zaangażowaniem. Zastanawiałyście się, z czego składa się Wasz dzień? A później tydzień, miesiąc, rok? Jak dużą rolę odgrywa w nich powtarzalność? Codziennie wstaję z łóżka, zakładam szlafrok, przygotowuję sobie herbatę. Myję twarz, biorę prysznic, robię ten sam, niezbyt wyszukany makijaż – dokładnie tyle, aby wyglądać o niebo lepiej i czuć się o dwa nieba piękniej.

Przyznaję bez bicia, że do wielu rzeczy brakuje mi czasu i cierpliwości. A do wielu także talentu. Toteż od kiedy odkryłam hybrydy, nie wyobrażam sobie już bez nich paznokci. Ilekroć szykuje mi się większe wyjście – wzywam na ratunek znajomą wizażystkę. Tak samo mam z depilacją – od kiedy zaczęłam używać depilatora, rzuciłam w kąt zwykłą maszynkę. I chociaż wstyd się przyznać, to nastąpiło to zaledwie kilka miesięcy temu. Wcześniej wystarczała mi zwykła maszynka – była tania, szybka i wygodna. I wydawało mi się, że skoro używam jej tyle lat i jestem zadowolona, to chyba wszystko gra. I wiecie, co? Myślę, że kobiety, które prały w rzece, też musiały być z tego całkiem zadowolone – też było to tanie, też przynosiło oczekiwane efekty. Tylko czy gdyby pokazać im pralkę, wróciłyby jeszcze nad tę swoją rzekę?

Oczywiście, myślałam wcześniej o alternatywnych sposobach depilacji. Laserowa odpadała już na samym starcie, bo włoski mam rzadkie, delikatne i jasne. I to do tego stopnia, że nogi mogę golić raz na tydzień lub dwa, a bez dotykania ich nikt by się nawet nie zorientował. Ot, nic nie widać, więc nie taki to znowu męczący problem. Tyle, że ja je bardzo lubię dotykać. A i charakter mam taki, że na samą myśl o nieogolonych nogach mam ochotę okładać się laptopem po głowie. A depilator od laptopa jest jednak dużo, dużo razy tańszy.

Próbowałam także depilacji woskiem i powiem tak: znam gorsze rodzaje bólu, ale to, że coś jest do zniesienia, nie znaczy jeszcze, że mam ochotę się tym dobrowolnie katować. I jeszcze za to dopłacać. Do tego dochodzi kwestia umawiania się na zabiegi, pokonywania w korkach połowy miasta. Zdecydowanie, nie jest to opcja ani dla zapracowanych, ani dla dzieciatych. Poza tym, żeby wosk miał co wyrywać, najpierw tygodniami trzeba te włosy zapuszczać. A dla mnie to już jest zgroza niewyobrażalna. Siłą rzeczy, żyłam więc sobie z tą swoją zwykłą, różową maszynką, dopóki swojego depilatora do testów nie podsunął mi Braun. I wiecie, co? Jest pięknie!

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Po pierwsze, tracę mniej czasu na depilację

Włoski odrastają o wiele, wiele wolniej – dzięki temu, że depilator usuwa je razem z cebulkami, a nie jedynie przycina, jak tradycyjna maszynka. To z kolei sprawia, że stają się słabsze. Na czasie zyskuję zresztą na dwa sposoby – nie dość, że skóra pozostaje gładka nawet przez cztery tygodnie, to jeszcze samo depilowanie idzie ekspresem. I to nawet takiej niezdarze, jak ja, której w czasie jednego mycia zębów trzy razy potrafi wylecieć z rąk elektryczna szczoteczka. Jak to możliwe? Za sprawą specjalnej głowicy. Depilator, który dostałam do testów, ma aż o 40 procent szerszą głowicę niż jego poprzednicy, co w praktyce oznacza, że za jednym pociągnięciem usuwa o 40 procent włosków więcej. Dla nas oznacza to mniej roboty, a dla naszego grafiku – dodatkowy czas, na przykład na kawę i bezę!

Po drugie, nie muszę czekać, aż włosy odrosną

Czyli to, o czym wspominałam już wcześniej. Depilatory Braun Silk-épil 9 korzystają z technologii MircoGrip i wyposażone są w szersze i dłuższe pęsety, które sięgają głębiej i jeszcze bardziej precyzyjnie usuwają nawet najkrótsze włoski. W przypadku depilacji woskiem zawsze trzeba odczekać, aż włos będzie miał kilka ładnych milimetrów – bo inaczej wosk zwyczajnie nie będzie miał czego chwycić. Tutaj depilator radzi sobie z włoskami, które mają choćby pół milimetra – czyli tyle, co nic! Zero czekania i żartów o pleceniu na nogach warkoczyków. Depiluję się, kiedy chcę, a nie kiedy pozwoli mi na to linijka.

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Po trzecie, to naprawdę nie boli!

Nie jestem specjalną fanką zadawania sobie bólu ot, tak. I to był jeden z powodów, dla których swojej przygody z depilatorem nie zaczęłam nigdy wcześniej. Sama próba wizualizacji przyprawiała mnie o zawrót głowy – wiem przecież, jak to jest, kiedy pęsetą wyrywam sobie pojedyncze brwi – co więc dopiero, kiedy masa takich pęset hurtowo depiluje nam nogi? Natomiast okazało się, że historie o tym wielkim bólu można między bajki włożyć – w porównaniu do wosku to naprawdę pikuś, a uwagę od niego można odwrócić pierwszą lepszą stacją radiową albo ulubionym serialem, lecącym sobie gdzieś w tle.

Po czwarte, można poratować się ciepłą wodą

Rozumiem jednak, że są osoby nadwrażliwe na ból, które na samą myśl o depilacji pierwszy jęk wydają z siebie już po złapaniu za klamkę od łazienki. Dla nich dobra wiadomość jest taka, że z depilatora Silk-épil 9 można korzystać w wannie albo pod prysznicem – raz, że jest bezprzewodowy, a dwa, że wodoszczelny. A zastosowany pod ciepłą wodą naprawdę nie przynosi większego bólu. Jakim cudem? Ano takim, że ciepła woda powoduje wytwarzanie przez nasz organizm endorfin, nie bez powodu nazywanych hormonem szczęścia. To dzięki nim tak uwielbiamy zarówno szybkie, gorące prysznice, jak i wielogodzinne kąpiele – nie tylko pomagają nam się zrelaksować, ale i skutecznie łagodzą ból. Jak się okazuje – także ten od depilatora.

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Po piąte, to wcale nie jest droga impreza

Jasne, że w porównaniu z jednorazową maszynką z drogerii, depilator wydaje się dużym i niepotrzebnym wydatkiem. Ale nie zapominajmy, że jest to wydatek jednorazowy, a dobry depilator posłuży nam przecież przez lata. Nie mówiąc już o porównaniu go z serią zabiegów laserowych, które potrafią całymi stadami powybijać nam świnki-skarbonki. Alternatywą mogą być jeszcze kremy do depilacji, ale sama wspomnienia mam raczej okropne – straszny zapach, piekąca skóra, nierówne efekty i… wypalona farba na drzwiach od łazienki, gdy z rozmachem udekorowałam je kremem. Poza tym, ile byśmy miały tubek w cenie depilatora? Dziesięć? Piętnaście? Ja tam przy zużyciu ich w takiej ilości mogłabym liczyć podrażnienia w tysiącach.

Po szóste, tym depilatorem zrobi się więcej

A konkretnie: wydepiluje, ogoli i przytnie.I jeszcze pomasuje! A to dlatego, że w zestawie znajdziemy kilka różnych nasadek, spełniających odmienne funkcje. Jedna zapewni nam maksymalny kontakt ze skórą, inna – masaż o wysokiej częstotliwości, jeszcze inna – pozwoli na depilację twarzy. Świetna jest także zielona nakładka do głębokiego masażu, który pomaga poprawić krążenie krwi, a tym samym – wygląd naszej skóry. Z kolei fioletowa i niebieska szczoteczka pozwalają na wykonanie szybkiego i skutecznego peelingu. Pierwsza, przeznaczona do peelingu delikatnego, składa się aż z 10 tysięcy drobnych włosków i dzięki takiej gęstości skutecznie usuwa obumarłe komórki i pobudza skórę do regeneracji. Druga z kolei, przeznaczona do peelingu głębokiego, zbudowana jest z włosia o trójkątnym kształcie, który tak masuje naszą skórę, aby zapobiegać wrastaniu włosków i złuszcza ją przy wykorzystaniu 3 tysięcy mikrowibracji na minutę. A jeśli już o nadprogramowych funkcjach mowa, to ten depilator posiada także… latarkę. To genialne rozwiązanie, które pozwala na dokładne podświetlenie i jeszcze precyzyjniejszą depilację (także wtedy, gdy na horyzoncie randka życia, a Wy zapomniałyście opłacić rachunków i wyłączą Wam prąd).

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Po siódme, można zgarnąć zestaw z bonusem

Na rynku dostępne są specjalne zestawy SkinSpa Beauty Bonus Edition, w skład których poza depilatorem wchodzi albo szczoteczka do twarzy, albo depilator do twarzy. Ja zdecydowałam się na ten pierwszy – w sumie, w opakowaniu znajduje się aż 12 dodatków, a dzięki szczoteczce mogłam spróbować trochę bardziej wyrafinowanej pielęgnacji, niż cowieczorny tonik i płatki kosmetyczne. Z założenia szczoteczka miała usuwać zarówno makijaż, jak i inne zanieczyszczenia, aż do głębokości porów. Zgodnie z obietnicą producenta – 6 razy skuteczniej niż w przypadku tradycyjnego oczyszczania manualnego. Co prawda sama tego nijak nie zliczę, ale efekty widać już po kilku użyciach – pierwszorzędny peeling wykonany, buzia wymasowana, stary naskórek usunięty, a finalnie – skóra przyjemnie gładsza. 

Jeśli więc miałabym pokusić się o najkrótszą recenzję świata, brzmiałaby ona: WARTO. Tym bardziej, że przed nami sezon na odkryte i gładkie nogi, a depilator pomoże nam zostać w grze przez calutkie lato. Poza tym za Braunem stoi nie tylko świetna jakość i genialny design, ale także mądra filozofia marki, której celem jest wspierać kobiety – tak, by zawsze i wszędzie mogły czuć się pięknie, a zamiast martwić się o swój wygląd, mogły zająć się ważniejszymi rzeczami.

Ja ze swojej listy monotonnych i nużących rytuałów wykreślam więc tradycyjne golenie i zwracam swojemu facetowi maszynkę. A Was zostawiam z pięknymi słowami Coco Chanel:

W życiu nie ma czasu na monotonię. Jest czas na pracę i czas na miłość.
To wszystko nie pozostawia nam czasu na nic więcej.

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Braun Silk-épil 9 SkinSpa

Braun Silk-épil 9 SkinSpa


Wpis powstał we współpracy z marką Braun

Subscribe
Powiadom o
guest
36 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Catalinka

Ja mam Silk epil 7 i uważałam go za swój ideał, teraz będzie mi się marzyła 9 :). To co uwielbiam w używaniu depilatora to fakt, że mogę wyjść z domu w krótkich spodenkach i nie martwić się, czy moje nogi wyglądają perfekcyjnie. Z jednej strony trzeba na to poświęcić godzinkę, ale efekt utrzymuje się długo, więc zdecydowanie na plus, ból też nie jest jakiś przerażający i rzeczywiście, w ogólnym rozrachunku wyjdzie taniej niż maszynki i pianki :)

Catalinka

Ja też wiecznie chodzę w długich spodniach bo ciągle mam w głowie, że moje nogi są za grube do pokazywania. W tym roku zdecydowałam się przełamać i ostatnie kilka dni śmigałam wyłącznie w krótkich ;)

Kira Krzeslowska

C’mon, wosk jest fajny, można robić w domu! Chociaż przyznam, że depilując gorącym woskiem i trzymając kieliszek wina na podorędziu (absolutny must have!) często staje mi przed oczami scena z Bridget Jones… ;-)

Kira Krzeslowska

… tylko dlatego, że głupio zostać z plastrem na twarzy, prawda? ;-)

Tchórzliwa czytelniczka :)

Jakie piękne zdjęcia! I nogi ❤️ Ja co lato próbuję przekonać się do depilatora i ciągle jakoś się boję. Ale skoro Ty dałaś radę, to może się w końcu skuszę :) Pozdrawiam!