W tym roku bądź dla siebie dobra

Zanim na dobre wciągnie Cię wir postanowień noworocznych, zanim kolorowe kalendarze zapełnią się zajęciami fitnessu, lekcjami hiszpańskiego i argentyńskiego tanga, zanim postanowisz w kilka tygodni czy miesięcy zawalczyć o nową, lepszą siebie, zatrzymaj się i wbij sobie do głowy, że ta, która jest teraz, też jest całkiem fajna. Bo w przeciwnym razie całe życie będziesz gonić króliczka, który dzięki magicznemu motorkowi w swej króliczej dupie nigdy, ale to nigdy nie da Ci się dosięgnąć.

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że nikt nie ocenia się surowiej niż kobiety. Nikt nie zawiesza nam poprzeczki tak wysoko, jak my same. Nikt nie wyznacza nam tylu celów, ile siedzące w nas poczucie niedoskonałości, które wciąż wymaga od nas więcej i więcej. Pewnie, że wspaniale jest chcieć więcej. Ale jeszcze większą sztuką jest nauczyć się doceniać to, co się już ma.

Nie zrozummy się źle. Rywalizacja, aspiracje, marzenia, plany – to wszystko jest naprawdę cudowne i ważne jest, aby je mieć. Ale w tej gonitwie po jeszcze często zapominamy o tym, co mamy. Nie cieszymy się tym, co już udało nam się osiągnąć i kogo koło siebie mamy, ale przesuwamy granice satysfakcji gdzieś za odległy ocean, którego najpewniej jeszcze długo nie przepłyniemy.

Myślisz, że Ciebie to nie dotyczy? A czy nie obiecywałaś sobie pary nowych jeansów, jak wreszcie zrzucisz 5 kilo? Czy nie odwlekałaś randki z facetem z biurka obok, dopóki na dobre nie pozbędziesz się cellulitu? Nie odkładałaś rozmowy o podwyżkę, aż nie pobijesz kolejnych statystyk i nie wypełnisz wszystkich rubryczek swojego Excela? Nie obiecywałaś sobie, że pojedziesz w wymarzoną podróż, jak tylko zarobisz jeszcze trochę?

Nie ma nic gorszego, niż zawieszanie szczęścia. Niż obiecywanie sobie, że będę z siebie dumna, GDY. Bądź z siebie dumna tu i teraz, bo innej siebie możesz nigdy nie mieć. O ile nie siedzisz zapłakana na kanapie, zajadając się piątą tabliczką czekolady, masz całkiem znośne życie i udaje Ci się zarobić choćby tyle, żeby wystarczyło na czynsz – naprawdę, nie jest jeszcze źle. Cytując Marka Dyjaka – źle jest wtedy, kiedy nie chce się już żyć.

Natomiast w postanowieniach noworocznych najważniejsze jest to, aby były szczere i autentyczne. Aby naprawdę odpowiadały Twoim potrzebom, a nie potrzebom społeczeństwa. Większość z nas w swoich decyzjach kieruje się bowiem nie własnym zdaniem, ale zdaniem innych. Matki, przyjaciółki, chłopaka. Stara się zadowolić wszystkich dookoła, zapominając, że najważniejsze, to umieć uszczęśliwić siebie.

Pewnie, że wielozadaniowość jest w cenie, ale nikt nie każe Ci być matką, żoną i kochanką, łączącą błyskotliwą karierę z regularnymi wizytami u kosmetyczki i charakteryzującą się nieprzeciętnie wysokim stanem konta i mieszczącym się w granicach normy BMI. To my same ciągle powtarzamy sobie, że w czymś jesteśmy złe. Że na coś dostatecznie nie zapracowałyśmy, że na kogoś nie zasługujemy, że czegoś nie potrafimy, choć powinnyśmy. Tymczasem najpewniej nikt inny wcale nie chce, żebyśmy były idealne. Wiecie, jak nudno musi się żyć z ideałem?

Przy okazji warto zweryfikować sobie pojęcie ideału, jaki masz w głowie. Ideał to ten z biustem jak Monika Bellucci czy z nogami długimi jak te Kate Moss? To podróżniczka z wiecznie niedopiętym plecakiem czy strażniczka domowego ogniska? To dobra i ciepła Mama Muminka, która zawsze wszystko wybaczy, czy raczej torpeda o temperamencie Dity von Teese i bystrości, jakiej pozazdrościłby sam Sherlock Holmes? Sama zobacz, że nie dasz rady być tym wszystkim. Dlatego – choć zabrzmi to jak z taniego poradnika rodem z USA – może zwyczajnie, po prostu, bądź sobą?

A jeśli czujesz, że to doskonały moment na zmiany, to nie przejmuj się złośliwcami, którzy zapytają, który to już raz. Prędzej czy później będzie ten ostatni i wtedy na pewno się uda. Nieważne, czy od nowego roku, tygodnia, miesiąca. Jedyne, co jest ważne, to by od przesadnie wysoko powieszonej poprzeczki nie uzależniać poczucia własnej wartości.

Dlatego nie ciskaj się na łóżko z płaczem, jeśli znowu coś Ci nie wyjdzie. Jeśli kolejny raz postanowienia pozostaną niezrealizowane, a Ty nietkniętą jednak listę będziesz musiała przenieść na kolejny rok. Jest tylko jedno postanowienie, o realizację którego gorąco Cię proszę:

W tym roku bądź dla siebie dobra.


A na deser – Marek Dyjak i wspomniana piosenka:

fot. unsplash.com

Subscribe
Powiadom o
guest
26 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Berenika

Już dawno doszłam do wniosku, że najtrudniejszy jest związek z samym sobą. Cholernie ciężko nauczyć się bycia dobrym dla siebie samego i wybaczać swoje własne błędy. Być dla siebie dobrym to genialne postanowienie noworoczne! <3

Dzikie Pomysły

Podpisuję się pod Twoimi słowami każdą kończyną! a być dla siebie dobrym – to najlepsze postanowienie świata!.

Ania Maksymiuk

Chyba siedzisz mi w głowie bo ostatnio cały czas mam takie rozkminy :D akceptacja siebie jest cholernie trudna i wymaga sporo samozaparcia, ale po sobie widzę, że warto. I paradoksalnie w momencie, gdy kobieta zaakceptuje siebie dopiero wtedy łatwiej jest cokolwiek zmienić. Genialny tekst! <3

Jerry Smith

Oj, tak, doszedłem do wniosku, drogie panie, że nie rządzicie światem tylko dlatego, że ciągle jesteście z siebie niezadowolone

Dot

Ależ my rządzimy światem! :D

PanŁakomy.pl

Krótka odpowiedź, która zwaliła mnie z nóg. :D