Kurierzy i kierowcy Ubera. Moje ulubione gatunki człowieka

Żeby nie było – ja tych ludzi naprawdę bardzo lubię! Wiem, jak trudne wybrali sobie zawody i że czasem naprawdę mogą mieć nas – klientów – dość. Ale ponieważ z usług jednych i drugich korzystam raczej często, to czasem zapisuję sobie co śmieszniejsze dialogi i wrzucam je na Facebooka. I dziś zebrałam je dla Was w jeden, spójny tekst. A zatem – bierzcie i śmiejcie się z tego wszyscy, jak i ja się śmiałam!

♦ ♦ ♦

uber. rozmowa z kierowcą:

– ja to trzydzieści lat w Norwegii przepracowałem. początkowo to był dramat. pierwsze pół roku – depresja, smutek, tęsknota.
– no a później?
– no a później to przywiozłem z Polski zestaw małego harcerzyka i całkiem inaczej nam się żyło, jak już codziennie pędziliśmy sobie ten bimber.

♦ ♦ ♦

myślałam, że to ja mam zły dzień. ale wtedy zamówiłam ubera.

kierowca miał na imię Janusz, przyjechał fiatem multipla i powiedział, że od rana ciągle słyszy reklamy o kobiecych problemach intymnych.

postanowiłam narzekać na swoje życie mniej.

♦ ♦ ♦

no więc kurier przywiózł mi wczoraj paczkę, ale nie przywiózł faktury. znajduję numer telefonu, dzwonię pod 111 222 333 i pytam.

– o, pani kochana, ale to nie ze mną o takich rzeczach rozmawiać.
– a z kim?
– pani sobie zanotuje, ja podam numer kolegi.
– notuję.
– 111 222 333.
– ale przecież to jest ten numer, pod który dzwonię!
– nie!
– tak.
– nie.
– no pan sobie ze mnie żartuje. 111 222 333!
– ach, faktycznie. to ten.
– no więc ja pod niego właśnie dzwonię.
– tylko dlaczego ja odbieram?
– …

♦ ♦ ♦

kurierzy, odcinek 1525.

– dzień dobry, pani Pachała?
– Pachla.
– Pachła?
– PACHLA.
– wyszłaby pani za mąż, byłoby prościej.
– a jeśli to już po mężu?
– no to rozwód. tylko rozwód może nas uratować.

♦ ♦ ♦

dla kierowców ubera jest specjalne miejsce w moim sercu – tuż obok kurierów:

– o! cztery minuty po północy, a jeszcze dzisiaj piwka nie piłem! pani pozwoli, że też zajdę do sklepu, skoro już na tej stacji stoimy?

♦ ♦ ♦

jadę uberem.

– jesteśmy na miejscu, to ten budynek po prawej. miłego dnia pani.
– ale jak ten? on miał być okrągły.
– jest okrągły.
– z mojej perspektywy nie jest.
– proszę pani, kobieca perspektywa architektury nie zmienia.

no i oburzyłabym się, gdyby nie to, że skubaniec miał rację.

#alemiałamprawosiępomylić
#boniebyłokrągłyjakpizza

♦ ♦ ♦

ten moment, kiedy któryś raz z rzędu w ciągu ostatnich dni przychodzi do Ciebie ten sam kurier i mówi:

– chyba powinienem się jakoś bardziej do pani przyzwyczaić <3

#chybawolałabymnie

♦ ♦ ♦

ciśniemy dzisiaj z panem Przemysławem uberem, pan Przemysław słucha Modern Talking, ale nie śmiem krytykować, bo nawet znam słowa, i kiedy tak mkniemy jak rumaki na drugą stronę Wisły, zostawiając za sobą całe rzędy stojących w korku aut i prychając na blokujące nas czasem autobusy, nurtuje mnie tylko jedno pytanie.

– przepraszam, coś się zmieniło, teraz kierowcy ubera też mogą jeździć buspasem?

na co pan Przemysław krótko, niewzruszony:

– nie.

♦ ♦ ♦

dzwonię do kuriera.

kurier odzywa się przez ten czas 5 razy.

za każdym razem mówiąc tylko: „ok”.

czuję, że chcę być z nim w związku.

♦ ♦ ♦

wczoraj. rozmawiam w radiu na bardzo przyjemny temat, to jest własny. o blogu, o początkach, o radach na dobry start. jest cudnie. po wszystkim zamawiam ubera, żeby wrócić jakoś do domu.

pan rozmowny, nawet za bardzo, bo już przed pierwszym skrzyżowaniem wiem wszystko o jego żonie, chorobie oraz ulubionym serialu. w końcu pada pytanie:

– a pani to w tym radiu po coś była? coś mówiła?
– tak. generalnie tak.
– a jako kto? można wiedzieć, o czym?
– o blogowaniu. jako bloger.

od tamtej pory, przez 20 kolejnych minut, była cisza między nami.

<3

♦ ♦ ♦

zamówiłam skarpety, czekam na kuriera. nie wiedziałam, że paczkę nadała mi też mama. otwieram kurierowi, on w rękach trzyma karton, który ledwie jest w stanie przejść przez nasze drzwi, więc wywiązuje się dialog:

– y… to na pewno dla mnie?
– tak tu jest napisane.
– ale ja zamawiałam skarpetki. 5 par skarpetek. nie milion.
– to nie wiem. może ma pani dużą stopę?

♦ ♦ ♦

jedziemy Uberem. Paweł wysiada pod monopolem, ja zostaję w aucie. kierowca tupie w rytm piosenki. jednej, drugiej. boli mnie głowa, więc zwracam delikatnie uwagę, że „przepraszam, tupie pan”. na co kierowca zadowolony z siebie:

– no. pod piosenkę.

myślałam, kurwa, że pod fazy księżyca.


Poprzednie partie historyjek i dialogów znajdziecie pod tymi linkami:

Dzień, w którym osiągnęłam wszystko

Zapiski na pudełku popcornu, czyli 12 dialogów z Nowych Horyzontów 

Przejdźmy do meritum, po prostu 

Dentysta i inne koszmary. Nowe historie z Facebooka

Jak Czerwony Kapturek w ciemnym lesie, czyli relacje z mężczyznami

Kicia, nie miaucz, czyli statusy z fejsa ocalamy od zapomnienia

Miłość, żyrafy i inne historie

Ja i ludzie. Dialogi z drogi


fot. jeshoots.com/pexels.com

Subscribe
Powiadom o
guest
15 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Daria

Moje dobre, czułe serduszko każe mi zapytać… Pozwoliłaś temu biednemu, spragnionemu panu iść do sklepu?! :D

Daria

Zuch dziewczyna! :D

Monika Nowak

ostatnia historyjka to najcudowniejsze co przeczytałam w życiu.

Ola

„myślałam, kurwa, że pod fazy księżyca ” <3