Podano do łóżka #10. Najwięcej dobra czai się w paproci

Fot. Jan Erik Waider, unsplash.com

Przed Wami chyba najbogatsza odsłona cyklu. Jest słodko i jest gorzko, dzieje się zarówno na blogach, jak i w kinie. Podpowiadam Wam, co przeczytać i co zobaczyć, żeby być jeszcze mądrzejszym i jeszcze fajniejszym. I podtrzymuję wersję, że jak dorosnę, chcę zostać Michałem Sadowskim.

Co warto przeczytać? Koniecznie zajrzyjcie w te miejsca:

Mam na sprzedaż ojca alkoholika, oddam tanio. Matkę, która wbiła mi nóż w plecy, opchnę z taką samą gorliwością, ale jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz. Czyli Tattwa z mocnym, bolesnym tekstem pt. „Na sprzedaż”. Ostatnio pisze rzadko, ale jak już napisze, to tak, że mam ochotę wypić z nią całe morze whiskey. Na co ciągle po cichutku liczę.

XXI wiek to złote czasy dla psychoterapeutów. Wszyscy mamy źle w głowach. Wszyscy mamy problemy z zaufaniem, wszyscy jesteśmy niegotowi na związek, wszyscy cierpimy. I wszystkich o to obwiniamy, tylko nie samych siebie. Ja też tak robiłam. Czyli moje najnowsze odkrycie, blog czydziesciczy.pl. Trafiłam dzięki Tatt i czuję, że zostanę na dłużej. Chociaż historia także niełatwa.

Świat jest pełen obrzydliwych dźwięków, ale masz wrażenie, że tylko Ty słyszysz je z podwojoną mocą i tym samym podwójnie odczuwasz związany z nimi ból i odrazę. Czy to oznacza, że jesteś wstrętnym, małostkowym człowieczkiem z antyspołecznym nastawieniem? Ja tak właśnie o sobie myślałam. Dopóki z pomocą nie przyszedł Króliczek Doświadczalny z tekstem „Nienawidzisz, gdy ktoś przy Tobie je, chrząka, oddycha”. Nie jest to radosna diagnoza, ale chyba właśnie to mam.

Żyjemy w czasach, gdzie wygląd kobiety określa jej wartość. Tak nie powinno być. To nie kobiety powinny się zmieniać, tylko sposób mówienia o nich i schematy. Czyli Paulina Wnuk w bardzo mądrym i potrzebnym tekście „Czego dowiesz się o sobie od innych, jeśli jesteś gruba”.

Fajne uczucie odwiedzić Empik i zobaczyć swoją twarz na okładce magazynu (Manager+). Najważniejsze jednak, to aby umieć zachować w tym wszystkim pokorę, skromność i godność – czyli Michał Sadowski z Brand24 po raz kolejny kładzie wszystkich na łopatki. Zobaczcie ten filmik i pokochajcie tego gościa, z nim nie da się zresztą inaczej.

8 rzeczy o mężczyznach, które powinna wiedzieć każda kobieta. Czyli po raz kolejny odsyłam Was na blog Volantification. Ten facet jest świetny i jeżeli nie uda mi się znaleźć chociaż w połowie tak fajnego męża, to chcę mieć chociaż takiego syna.

♦ Jeżeli kręcą Was nominacje do tegorocznych Oscarów, to koniecznie zajrzyjcie na Zapętlone. Kasia przygotowała cudną listę do przesłuchania i pokazuje, że Oscary to nie tylko aktorzy i filmy.

♦ A na koniec bardzo fajny wywiad z Gają Grzegorzewską – jedną z nielicznych w Polsce kobiet, którym naprawdę wychodzi pisanie kryminałów. A w rozmowie m.in. o szukaniu idealnej maczety, zadymie z cygańskimi książętami i facecie, zamawiającym wziętej pisarce żarcie. Czyta się świetnie, a i „Betonowy pałac” muszę wreszcie kupić.

Co weszło ostatnio do kin i co zaraz wejdzie:

♦ 23 stycznia – premiera filmu „Carte Blanche” z Andrzejem Chyrą w roli głównej. Tym razem ulubieniec polskich nastolatek (a przynajmniej mój) wciela się w postać tracącego wzrok nauczyciela historii. Chorobę do tego ukrywa, aby doprowadzić swoją klasę do matury. A jak ktoś lubi Chyrę, to tekst na jego temat może przeczytać sobie u mnie tu.

♦ 23 stycznia – premiera filmu „Siódmy syn” z pogranicza kina familijnego, fantasy i przygody. Tytułowemu bohaterowi przychodzi walczyć z siłami zła niczym modelkom o pokój na świecie. Na ekranie m.in. Jeff Bridges jako Mistrz Gregory oraz Julianne Moore jako Mateczka Malkin.

♦ 23 stycznia – premiera filmu „Bezwstydny Mortdecai”, a tam Johnny Depp w roli głównej. W zasadzie, nie potrzebuję nic więcej, żeby na ten film chcieć iść. Jeśli kogoś interesuje jednak fabuła, to opowiada ona o brytyjskim arystokracie, który jest jednocześnie pracownikiem galerii sztuki i… złodziejem. Trzeba urozmaicać sobie coś niecoś to życie, nie?

♦ 23 stycznia – premiera filmu „Hiszpanka” w reżyserii Łukasza Barczyka. Czyli polskie kino akcji, do tego historyczne. Rzecz opowiada o czasach końca I wojny światowej i ataku na Ignacego Jana Paderewskiego. Młodsza część widowni zapiszczy pewnie na informację, że na ekranie pojawia się Jakub Gierszał.

♦ 23 stycznia – premiera filmu „Czarny węgiel, kruchy lód”, czyli thriller prosto z Chin. Główny bohater, któremu doskwiera mocny już alkoholizm, wpada na nowy trop pewnej starej sprawy. Jak zwykle, wszystkie drogi prowadzą do… kobiety. Dajcie już spokój z tym Rzymem.

♦ 23 stycznia – premiera filmu „Birdman”, opowiadającego o zapomnianym już aktorze, który niegdyś wcielał się w rolę superbohatera, dziś zaś porasta mocno kurzem. Co zrobi, żeby odzyskać sławę, szacunek i rodzinę? Po zwiastunie można stwierdzić, że dużo.

♦ 23 stycznia – premiera filmu „Cuda”, który miałam okazję zobaczyć już podczas festiwalu Nowe Horyzonty i który mogę Wam chyba polecić, chociaż nie jest to kino ani łatwe, ani przyjemne. Główna bohaterka, Gelsomina, namawia rodziców, by całą rodziną wzięli udział w teleturnieju TV. Problem w tym, że rodzina – delikatnie mówiąc – stroni od cywilizacji.

♦ 30 stycznia – premiera filmu „Pingwiny z Madagaskaru”. Tu chyba nie potrzeba żadnych rekomendacji, nawet największy sztywniak powinien na to iść. Bo co duże pingwiny to nie małe pingwiny, prawda?

♦ 30 stycznia – premiera filmu „Teoria wszystkiego”, opowiadającego historię życia jednego z największych naukowców naszych czasów, Stephena Hawkinga. Nauka przeplata się tu z chorobą, a choroba z miłością. Widziałam w kinie zaledwie zwiastun i w ciągu tych kilku minut zdążyły polecieć mi łzy. A nie wzruszam się przecież tak łatwo.

♦ 30 stycznia – premiera filmu „Chłopak z sąsiedztwa”. A wiecie, co robi sąsiad: albo uwodzi, albo zabija. Tak i tutaj piękna rozwódka wdaje się w romans z nastoletnim sąsiadem, który taki całkiem bezpieczny to jednak nie jest. W roli sąsiadki – to też dobre – Jennifer Lopez. Ja odpuszczam, na ładne pośladki napatrzę się dosyć w lustrze.

♦ 30 stycznia – premiera filmu „Ziarno prawdy”, czyli o Boże, Więckiewicz. Kocham się w nim nieprzytomnie od czasów Blachy w „Świadku koronnym”, co odbiera mi trochę obiektywności. W każdym razie przed Wami ekranizacja słynnego kryminału Zygmunta Miłoszewskiego w reżyserii Borysa Lankosza. To też dobra rekomendacja.

♦ 30 stycznia – premiera filmu „Wyspa kukurydzy”. Akcja rozgrywa się w 1992 r., w czasie trwania wojny abchasko-gruzińskiej. Jedna z mieszkanek odizolowanej od świata wyspy odkrywa, że w okolicy skrył się gruziński żołnierz. Teraz pytanie: wydać go czy nie wydać?

♦ 30 stycznia – premiera filmu „A jeśli Bóg jest?” Czyli niemiecki dramat, którego nastoletni bohater pomaga naprawić samochód przypadkowo poznanej rodzinie. Zaprzyjaźnia się zwłaszcza z ojcem i zostaje zaproszony do ich domu. I zdaje się, że na tym sielanka się kończy.

♦ 30 stycznia – premiera filmu „Dwa dni, jedna noc” z piękną Marion Cotillard w roli głównej. Film opowiada o kobiecie, która ma jeden weekend, żeby przekonać kolegów do zrezygnowania z premii, bo tylko tak zdoła sama zachować posadę. Ale to wszystko nieważne – gra Marion, trzeba iść.

Poza tym ciągle możecie oglądać w kinie cuda, które już Wam polecałam, ale może komuś umknęło. Tu m.in. „Dzikie historie”, „Wielkie oczy” oraz „Między nami dobrze jest”. A jeśli wolicie czytać, niż oglądać, to zawsze możecie zmierzyć się z debiutancką powieścią Sashy Grey. Na własną odpowiedzialność.

A kolejna odsłona cyklu – już za tydzień! Albo dwa.

Subscribe
Powiadom o
guest
17 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
KassWarz READ PLEASE

Ja to chyba w najbliższych dniach najchętniej nie wyszłabym z kina. Byłam na Carte Blanche- bardzo dobry, ale mam ochotę na jeszcze pięć kolejnych filmów. Nie jest łatwo, nie?;)

Maja Sieńkowska

Ja kiedyś byłam w kinie 2 dni z nocowaniem w domu. Zjadłam 7 paczek chipsów i nie miałam jak ich spalić, bo jeszcze wtedy nie biegałam, tylko miałam życie filmowe.

wiatrwglowie

ja czytam w pozycji nawpółleżącej ;) a na siedząco tylko w autobusie:) i ciesze sie, ze mam daleko do pracy :)

wiatrwglowie

„teorie wszystkiego” widzialam kilka dni temu. piękny film. i tak, poryczalam sie. a ja nie placze na filmach. (oprocz „titanica” w szkole sredniej…) a moze to po prostu starość?..

wiatrwglowie

i mam straszna ochote na „dwa dni, jedna noc” tyle, ze jak na razie brak dostepu…:(

wiatrwglowie

jak obejrzysz, podziel się wrażeniami!! ps. wyszła tez książka- wspomnienia byłej żony Hawkinga, na podstawie chyba której powstał scenariusz tego filmu. tyle, że nie przeczytam jej już pewnie… ( nie lubie czytać książek, gdy już widziałam film)

Margerytka

Zajrzałam w kilka z lików i przepadłam na amen :) Dzięki :)