Cierpienia młodego Vadera i 10 sposobów, żeby skraść mi serce

Wszystkie grafiki pochodzą ze strony Grzegorza Sikory PiktoGrafiki.com

Ludzie mówią, że życie to jest to, ale ja wolę sobie poczytać.

Cyceron

Kampanie, które wpadają w ucho bądź w oko, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki. Te, promujące czytelnictwo, mogłabym ograniczyć w zasadzie do jednego tylko palca. Poza głośną akcją „Nie czytasz, nie idę z Tobą do łóżka” do głowy w ciągu pierwszych 5 sekund nie przychodzi mi totalnie nic. Mija kolejnych 5, a jedyne, co się zmieniło, to stan mojego znudzenia. Na jeszcze większy.

Dlatego tak bardzo, bardzo cieszy mnie ta kampania. Nie wiem, jak to możliwe, że grafiki powstały 2 lata temu i nie podbiły od razu świata. Nie wiem, dlaczego nie usłyszałam o nich wtedy, ale cieszę się, że usłyszałam teraz. Są genialne – każda, ale to absolutnie każda z nich. Proste, przejrzyste, a jednocześnie przyciągające uwagę i wywołujące uśmiech. Od razu przypomina mi się moja kochana Ada, która podczas gry w kalambury wychodziła z siebie, rolując serwetkę w tę i z powrotem i piszcząc ze złości, że przecież serwetka to prawie rolada, a rolada to prawie Roland. A stąd do zwycięskiej „Pieśni o Rolandzie” byłoby już naprawdę blisko.

Niemniej, Grzegorzowi Sikorze, który grafiki stworzył, najszczerzej na świecie gratuluję. Mam nadzieję, że podobnej kreatywności wystarczy mu aż do końca świata, albo chociaż do momentu, w którym przyjdą po nas zombie. Gratuluję też Bibliotece „Przy Baleya” w Warszawie, że grafiki z kampanii „Książkowe LOVE” tak pięknie nam przypomniała (można je właśnie zobaczyć na tamtejszej wystawie).

To miód na moje serce, bierzcie więc i radujcie się razem ze mną!

książkowe love

książkowe love

książkowe love

książkowe love

książkowe love

książkowe love

książkowe love

książkowe love

książkowe love

książkowe love

 

Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Franky

Mój kolega z klasy przed rozpoczęciem opracowywania lektury był święcie przekonany że ma przeczytać książkę „Zbrodnia Ikara”… czy jakoś tak ;)

Marvja

W odległej podstawówce wybrałam się do biblioteki po książkę „Anaruk, chłopiec z węglami”, hah :D

Marvja

nie, z Podkarpackiego xD nie mam pojęcia, jak ja to pomyliłam, ale pamiętam że w tamtym czasie byłam niezwykle zestresowana, gdy musiałam rozmawiać z kimś obcym (w tym z panią bibliotekarką, nauczycielką itd) i to chyba tak z tego stresu i nieśmiałości wyszło xD

mankiproject

Było jeszcze czytanie dziecku 20 minut dziennie, codziennie. To pamiętam, bo jakieś dziesięć lat temu czytaliśmy w ramach tej akcji naszej kochanej Dudce (bynajmniej nie dziecku) artykuły z Detektywa i myśleliśmy nad nakręceniem ekranizacji :D
A w Kalamburach to pamiętaj, że jeszcze śpiewałam bez wydawania dźwięku i naparzałam niewidzialnym mieczem, co i tak nie pomogło.

fred

pijany byłem