Podano do łóżka #44: Kawa, obrazy i uliczna magia

W dzisiejszym odcinku przeczytacie o tym, dlaczego związek to nie telewizor, a filmowe sztuczki – sposób na przetrwanie. Zobaczycie też, czego lepiej nie mówić kobietom oraz gdzie potrafią skryć się obrazy, warte miliony. Nauczycie się też co nieco o robieniu zdjęć z lotu ptaka i przekonacie, jaki potencjał drzemie w fotografii mobilnej. Zobaczycie także pierwszy zwiastun nowego dziecka Marvela oraz nieudane dzieci Grażynek, tłumaczących filmy. Będzie też trochę magii i radosnych gifów. Enjoy!


Linki, w które warto kliknąć:

Związki nie psują się w jeden dzień. Sypią się tygodniami, miesiącami, a czasem nawet latami. Jest to cały proces, który mniej lub bardziej świadomie ignorujemy. Ludzie najpierw milczą, ale ty zrzucasz wszystko na zły dzień. Później narzekają, ale myślisz, że to tylko zwykła fanaberia albo że to przez problemy w pracy. W tym czasie rośnie w nich poczucie zaniedbania, niezrozumienia i braku docenienia. Wtedy się odsuwają, ale ty myślisz, że potrzebują tylko pobyć jakiś czas sami. W końcu dochodzą do wniosku, że przy tobie życie spierdala im w podskokach, więc odchodzą. Czyli Michał Szatiło z bloga Volantification i tekst o tym, że związków się nie naprawia. Związków się nie psuje.


Ilekroć zastanawiam się, czy mój facet to dobry materiał na ojca, przed oczami mam to:


Pan Robert, murarz z zawodu, który zakochał się w obrazie Moneta „Plaża w Pourville”, pewnego pięknego dnia skradł go z Muzeum Narodowego w Poznaniu, na miejscu powiesił jego kopię, a oryginał zabrał ze sobą. W mieszkaniu znalazł dla niego miejsce właśnie w starej szafie, gdzie przybił obraz do wewnętrznej ścianki i przykrył wiszącymi ubraniami. Trwało to kilkanaście lat, do czasu, aż mężczyzna trafił do kartoteki policyjnej za zaległości w płaceniu alimentów. Dopiero wtedy policja zorientowała się, że odciski jego palców odpowiadają tym, pozostawionym na ramie francuskiego obrazu. Czyli Minerva zdradza nam 5 miejsc, w których potrafią kryć się dzieła sztuki.


Widzieliście film „Mocna kawa wcale nie jest taka zła”? Ja nie, ale znajoma podrzuciła mi ten fragment i jest po prostu wspaniały:


Życie pozamiastowe śni nam się mokro nad ranem, ale przecież z roku na rok płacą nam coraz lepiej, żeby już przestać bógwieco sobie wyobrażać. Kochamy nasze matki i ta miłość podszyta jest ulgą, że nimi nie jesteśmy. Kochamy naszych ojców i w głębi ducha dziękujemy bogom, że udało nam się od nich uciec. Może właśnie dlatego cierpimy na zbiorową psychozę, mamy obsesję na punkcie tego, żeby nie wyszły nam z butów korzenie. Rozpisuję się na drobne, żeby tylko o tym nie myśleć, żeby nie mówić, żeby milczeć na ważne tematy i wchodzić w interakcje tylko od święta, najlepiej – z samą sobą. Czyli Tattwa i Uliczna magia. Dobra, trochę jak Mirosław Nahacz.


A tak reaguję na samą myśl o nadchodzącej majówce:


Wysysanie jadu, gdy ukąsi wąż, jedzenie śniegu, gdy brakuje wody, a może picie jej wprost ze strumyka? Niektórych metod, pokazywanych w filmach o rozbitkach, samemu lepiej nie praktykować. Dlaczego? O tym opowie Wam Michał Fedorowicz z bloga Kulturą w płot w tekście pod wiele mówiącym tytułem „5 głupot, których nauczyły nas filmy, a które mogą Was zabić”.


Wszyscy znamy to złowieszcze zjawisko, gdy oryginalny tytuł filmu otrzymuje w polskiej dystrybucji nowy tytuł. Wyjątkiem jest udany strzał i dobranie tytułu tak, by pasował i dobrze brzmiał. Regułą są wszelkiego rodzaju językowe bękarty, lingwistyczne wolty i tłumaczeniowe paskudztwa. Dzisiejszy odcinek dedykuję tym wszystkim przysłowiowym Grażynkom stojącym za tym niecnym procederem. Czyli Dominik Sobolewski z bloga Are You Watching Closely i piękny pokaz tego, jak nie tłumaczyć tytułów filmów:


Zdjęcie pysznej szarlotki, bananowy koktajl z niebieską słomką, bilety na koncert ulubionej grupy, wspólne selfie i jeszcze fotka z przebieralni w H&M – notatka, pamiątka, informacja albo… dokumentacja zniszczeń po stłuczce (ups!). Czy to granica możliwości Twojego smartfona? Nie wspomnieliśmy niczego co kojarzy się z fotografią przez wielkie F. Telefon to nie jest przecież narzędzie do prawdziwej fotografii! Czyżby? Czyli ciekawy tekst o fotografii mobilnej i o tym, czy zdjęcia z telefonu nie są przypadkiem przyszłością fotografii.


Cudny gif dla wszystkich fanów komiksów. Czyli z papieru do rzeczywistości:


Fotografia flat lay może uchodzić za przypadkową, ot zbiór fajnie wyglądających rzeczy. Bzdura! Wcale nie jest tak prosto wykonać interesujące zdjęcie, flat lay rządzi się tymi samymi prawami. A im więcej elementów na zdjęciu, tym trudniej nad nimi zapanować. Jak to zrobić? Czy każdy z nas jest w stanie zrobić perfekcyjne zdjęcia z lotu ptaka? O tym opowie Wam Natalia Sławek z bloga Jest Rudo.


A na koniec pierwszy trailer nowego cuda od Marvela. „Doctor Strange” z Benedictem Cumberbatchem i Tildą Swinton trafi do kin już w listopadzie:

fot. Lesly B. Juarez/unsplash.com

Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Weronika Piechocka

Co do tej kawy i tego, że ruszysz mały kamyczek, leci cała lawina – z facetami jest przecież bardzo podobnie, trzeba bardzo umiejętnie zwracać uwagę, bo tymi uwagami zrobimy sobie faceta, który nic w domu nie będzie robił. Sama na początku popełniałam ten błąd – nie robił źle, robił inaczej niż ja, czasem to „inaczej” równało się „gorzej”, ale nie jakoś beznadziejnie. Krytykę i czepianie się musiałam w przerobić w pochwałę (szczególnie jak zrobił to bez polecenia czy prośby, tylko tak sam z siebie) i ewentualnie drobne sugestie „Bardzo ładnie poskładałeś, ale lepiej by było, gdybyś poskładał tak, by mieściło… Czytaj więcej »

paranoJa

Dziędziel i Mecwaldowski, a ja tego jeszcze nie widziałam! :O Do nadrobienia koniecznie!

Czeremcha

Mapety i majówka!!! <3