T-Mobile Nowe Horyzonty 2015: 10 typów ludzi, jakich zawsze spotkasz na festiwalu filmowym

T-Mobile Nowe Horyzonty to jedna z tych imprez, na jakie czeka się przez większość roku. Genialne filmy, cudowna atmosfera i niepowtarzalna okazja, aby to właśnie obok Ciebie usiadł Andrzej Chyra (tak było!). Ale to także całe spektrum osobowości i osobliwości, które w mniej lub bardziej angażujący sposób ocierają się o Twoją strefę komfortu. I dzisiaj właśnie o nich!

A zatem – moje ulubione typy:

1. Misie-pysie

Są dla siebie tak czuli, że ich życie musi być bardziej różowe niż logo organizatora. Tulić się muszą do siebie przez cały seans, choćby ten był podzielony na trzy części, z czego każda ma po dwie godziny. Złączeni lepiej niż gniazdko z kontaktem, wydają odgłosy podobne do żutych przez pięciolatka żelków. Między jednym mlaskiem a drugim pada tysiąc czułych słów, adekwatnych zwłaszcza podczas oglądania filmów o Holokauście.

2. Świecący

Czyli ludzie, których twarz błyszczy od światła ekranu. Przez cały seans wpatrzeni w swojego ajfona, jakby odliczać miał sekundy do końca kalendarza Majów. Siedzący z laptopem na kolanach aż do ostatniej minuty festiwalowego spotu, bo przecież gdzieś tam daleko żyje ktoś, kto czeka na ich pięćdziesiąty dzisiaj czekin z fejsbuka.

3. Zionący

Zionąć można na kilka sposobów. Na przykład po staropolsku, jak smok, ogniem. Ta sztuka jest jednak dziś rzadko spotykana, toteż festiwalowicze lubią zionąć zamiast tego piwem. Piwa na terenie kina dostać raczej nie można, więc jest to typ festiwalowicza-chodziarza, który kursuje na linii kino-knajpa, ale że wybiera knajpy wyłącznie z najbliższego sąsiedztwa, to po drodze nie zdąży się jeszcze wyśmierdzieć. Podobny jest w tym do festiwalowicza zionącego fajkami. Pachnie podobnie jak tapicerka taksówkarza z lat 70., ale nie przejmuje się tym wcale i bierze wyjątkowo głębokie wdechy i jeszcze głębsze uprawia wydechy. W 3/4 przypadków – prosto na Ciebie.

4. Żebrzący

On musi wejść dokładnie na TEN film, chociaż się na niego nie zapisał. Będzie więc rozrywał przed bileterkami koszulę jak Rejtan, bo do jego humanistycznej wyobraźni nie trafia prosta matematyka i nie rozumie, że sala kinowa składa się z określonej liczby miejsc. Żebrzący dzieli się zresztą i na inne podkategorie – żebrać można o bilet, a także o konkretne miejsce, bo przecież to jest to ULUBIONE. Żebrać można również o łyk wody (bleh), chusteczki lub gumę do życia. Wszystko bardzo spoko, ale DLACZEGO TAK GŁOŚNO?

5. Komentator sportowy

Człowiek, który wie, że ważna jest każda minuta. Że należy komentować scenę po scenie, żeby przypadkiem współwidzom nic ważnego z ekranu nie umknęło. Co prawda nie potrafi rzucać hasłami równie błyskotliwymi, jak to o byłym kolarzu Szurkowskim, nazwanym przez Tomaszewskiego „cudownym dzieckiem dwóch pedałów”, ale i tak ani na chwilę japy nie zamknie. A wpuść go już na sensację lub horror – wtedy podskakiwać będziesz z emocji niczym uczestnik rodeo.

6. Pytająca

Na filmy często przychodzi ze swoim misiem-pysiem, a jeśli nie może – to z najlepszą kumpelą. I pyta. Przez cały film pyta. O wszystko. Kto zabił, kto zdradził, dlaczego ona nie uciekła i co to za marka tej błękitnej torebki. Pytającą ciężko uciszyć, albowiem jej żądza wiedzy nie była tak duża nawet przed maturą.

7. Dreamliner, zamiennie: Kudłaty

Po indiańsku: Człowiek sięgający nieba. Jest wielki w sensie fizycznym. Wysoki, szeroki w barach. Czasami ma też bujną fryzurę, trochę jak Yuri Drabent, a trochę jak Ula Afro-Fryc. Nie usiądzie w ostatnim rzędzie ani nigdzie z boku, bo jego życiową misją jest być w centrum. Nieważne, że nic przez niego nie widzisz. Uczestnicy „Randki w ciemno” też nic nie widzieli.

8. Schopenhauer

Wiecznie niezadowolony, odczuwający ból świata zarówno na filmie, jak i w kolejce do toalety. Zrzędzący na wszystko i wszystkich, albowiem najlepsze towarzystwo, jakie zna, to jest jego własne. Artykułujący swoje liczne pretensje, aby motłoch wiedział, że z jednostką wybitną, a nie z byle kim, ma właśnie do czynienia. Człowiek, który najchętniej wszystkich by zabił, a nie wie, że z punktu widzenia tłumu, sam jest największym celem.

9. Świat wiedzy

Wie wszystko. Zna historię kina, począwszy od europejskiego, na tanzańskim kończąc. Kojarzy daty, fakty, nazwiska. W oka mgnieniu poda Ci aktualne trendy i opowie o cechach charakterystycznych wskazanej epoki. Zrobi to oczywiście podniesionym tonem, albowiem wiedza powinna iść między ludzi, jak w średniowieczu między ludzi szły szczury. Przechwalanie się wiedzą pojmuje jako swój zyciowy obowiązek, a ubrania kompletuje w stylu intelektualisty wpuszczonego na wyprzedaż H&M.

10. Ludzie normalni

Z nimi jest trochę jak z yeti, a trochę jak z księciem z bajki – wszyscy o nich słyszeli, ale nikt ich wieki nie widział. Podobno na festiwalu też byli, ale widocznie wybieraliśmy inne seanse. Ludzie normalni przychodzą, siadają na swoim miejscu, oglądają film, wychodzą. Nie mają cech charakterystycznych, to tak zwani ludzie przezroczyści. Szanują innych i nie wpraszają się im w ich pole widzenia. Ostatnio widziani w towarzystwie braci Lumière, kiedy tamci opatentowywali kinematograf.

Subscribe
Powiadom o
guest
27 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
esse

Jest jeszcze 11 typ. Obnoszący (się).
Przynajmniej kilka tygodni przed festiwalem przeżywają, że już niedługo „horyzonty”. Jak tylko kupią karnet na wszystkie możliwe filmy – umieszczają jego zdjęcie na wszystkich możliwych społecznościach. Kilka dni przed festiwalem ogłaszają wszystkim znajomym, że przez najbliższe kilkanaście dni będą nieuchwytni bo mają kilka sensów dziennie. Skrupulatnie na fejsbukach opisują swoje przygody związane z transferami z jednego filmu na drugi. Na koniec festiwalu (również publicznie) zalewają się łzami, że już po wszystkim.

tattwa

Czym tu się obnosić? Udziałem w imprezie, na którą może przyjechać każdy, kto ma trochę wolnej gotówki, a nawet zwykłe 20zł, bo tyle kosztuje bilet do kina? To nie jest bal u prezydenta na zamknięte zaproszenia. My się po prostu szczerze cieszymy tym, że tam jedziemy i mniej więcej w maju dostajemy już cholery, sprawdzając codziennie, czy przypadkiem nie ma jakiegoś newsa na temat festiwalu. I tak przy okazji – to jest po prostu jedno z największych wydarzeń kulturalnych w Polsce, jedno z tych nielicznych, które cieszą się uznaniem także za granicą. Fantastyczną i emocjonującą sprawą jest brać w tym… Czytaj więcej »

esse

Uderz w stół a nożyce się odezwą… Ja tu tylko z alegorycznym opisem pewnego typu (podobnie jak uczyniła to autorka bloga) a ta mi całą psychoanalizę urządza, argumenty ad personam wyciąga, mojej dupy się czepia, w ogóle zagotowała się całkiem. Ogarnij się dziewczyno, dojrzej. Jako osoba w miarę obeznana z social media powinnaś lepiej odczytywać ironię i metaforę, a na pewno nie brać ich tak do siebie. Jak Ty w ogóle przyjmujesz negatywne komentarze na blogu, śpisz po nocach ? I jeszcze jedno staropolskie powiedzenie przyszło mi do głowy: krowa, co dużo muczy, mało mleka daje… Jak ktoś wrzuca zdjęcie… Czytaj więcej »

no marta

jest jeszcze żeńska wersja kudłatego – mistrzyni dwudziestocentymetrowego koczka, która ma do wyboru trzy wolne miejsca, ale i tak siada przede mną.

TropiMy Przygody

Ja mam typ nr 12. Kanapowiec.
Na festiwal przyjeżdża z odległych zakątków Polski, wydając swoje ostatnie oszczędności z rozbitej skarbonki na karnet, więc nie stać go już na nocleg podczas festiwalu. I wtedy z ratunkiem przychodzi mu Couchsurfing. Przez czas trwania festiwalu śpi u obcych ludzi na kanapie, „nie siedząc im na głowie”, bo przecież siedzi cały czas w kinie. Wieczorami też się z goszczącymi nie integruje, bo przecież festiwal to też życie nocne. I po festiwalu wyjeżdża od tak samo obcych ludzi, do których przyjechał, bo nie miał nawet czasu z nimi porozmawiać.